Tekst za 10.000 dongów

Tabor Regresywny alias Marek Włodarczak

Władzy trzeba słuchać. Ale robić po swojemu. Im głupsza władza tym bardziej trzeba jej słuchać i robić bardziej po swojemu.

Mateusz Morawiecki po objęciu urzędu premiera pojechał do Torunia, gdzie zapowiedział rechrystianizację Europy. Nie wiadomo, śmiać się, czy płakać. Na szczęście zaraz po wyjeździe o tym zapomniał.

Minister edukacji, Przemysław Czarnek z kolei zapowiedział rozwijanie cnót niewieścich. Nie powiedział, po co. Prawdopodobnie sam się wystraszył tego, co powiedział. Z kolei nowa (ongiś) minister zdrowia zapowiedziała poprawienie jakości żywienia w zakładach opieki zdrowotnej. Genialne, tylko żadna poprawa jakości żywienia nie pomoże, jeżeli brak apetytu.

Jeśli chodzi o rechrystianizację Europy to łatwo ja pomylić z lucyferyzacją. Obrońców lucyferyzacji nikt nie przekona. Jak powiedział Mark Twain – łatwiej ludzi oszukać, niż przekonać, że zostali oszukani. Z kolei przeciwnicy rechrystianizacji też mylą ja z lucyferyzacją. Lepiej tej sprawy nie ruszać, bo można dostać po pysku z prawej i lewej strony.

Z rozwijaniem cnót niewieścich też nie jest prosta sprawa. Byłem kiedyś na obozie bojerowym (żeglarstwa lodowego). Pierwszego dnia podczas apelu komendant obozu poprosił dziewczyny, by poskrobały piętę masztu. Wyjaśnił, że najlepszym sposobem na wiatr są dziewice skrobiące piętę masztu. Któryś z chłopaków rzucił – no to zobaczymy jakie z nich dziewice. Przez cały czas trwania obozu było bezwietrznie. Jakby się coś na nas zawzięło. Na szczęście nikt się nie zorientował, bo mogłoby dojść do samosądu niczym w średniowieczu, nikt by nie szukał winowajcy, tylko wszyscy wskazywaliby sprawczynie.

Siła kobiet jest nieprawdopodobna i niedoceniana, ale rozwijanie cnót niewieścich jest zajęciem ryzykownym.

Z apetytem to jest prosta sprawa. Byłem kiedyś wychowawcą na zimowisku. Zebrałem grupę narciarzy i codziennie chodziliśmy przez góry do wyciągu narciarskiego. Oczywiście ze stoku schodziliśmy w ostatniej chwili i często spóźnialiśmy się na obiad. Wyżywienie było świetne, co z tego jak pozostali uczestnicy zimowiska nie mieli apetytu, bo cały dzień siedzieli w ośrodku. Moja grupka, mimo że spóźniona, pierwsza kończyła obiad. Mało tego wyjadali, co się dało z sąsiednich stołów. Pod koniec zimowiska pojawiła się grypa i powaliła wszystkich oprócz moich narciarzy. Dostałem naganę, bo okazało się, że droga do wyciągu prowadziła przez górę, która miała więcej niż 600 m wysokości, a przepisy nie pozwalały bez stosownych uprawnień chodzić z młodzieżą tak wysoko.

Praca nad apetytem pacjentów też może się tak skończyć. Przepisy nie pozwolą. Wiem, bo próbowałem. Nie mogąc zdecydować, od czego zacząć, zostawiłem sprawę samej sobie i wtedy Ewa Maria napisała do mnie: „Twoje nowe honorarium, znalezione przez Konrada u mnie w domu na klatce schodowej. Koperta wietnamska do dawania datków weselnych. W środku 10 tysięcy dongów, czyli 1,76 złotego / 0,38 euro”.

Już miałem przeznaczyć te pieniądze na rechrystianizację Europy, przy okazji na rozwijanie cnót niewieścich i poprawianie apetytu pacjentów zakładów opieki zdrowotnej, gdy Duda zaprosił Morawieckiego do pałacu namiestnikowskiego. Prawo jest narzędziem do dochodzenia sprawiedliwości i jak każde narzędzie działa dobrze, dopóki nie wpadnie w niepowołane ręce. Wtedy trzeba sięgnąć po środki artystyczne. Wynik wyborów jest oczywisty dla wszystkich oprócz Prawa i Sprawiedliwości. Wychodząc z założenia, że wybory wyborami, ale władza musi być po naszej stronie, kombinują. Wszystko zgodnie z prawem. Nie wykluczam, że sprawiedliwości trzeba będzie dochodzić środkami artystycznymi, a wtedy może się przydać te dziesięć tysięcy dongów wietnamskich. Trzeba poczekać.

2 thoughts on “Tekst za 10.000 dongów

  1. “Pod koniec zimowiska pojawiła się grypa i powaliła wszystkich oprócz moich narciarzy. Dostałem naganę (…)
    Samo życie!
    Z innej beczki:
    każdy wpis na tym blogu to maraton sic!
    no, ale mam nadzieję, że nagany nie dostanę lol

  2. Nie pozostaje nam nic innego, jak poczekac. Ale swoje zrobilismy i na koniec dojdzie do zmiany…

Leave a reply to Monika Wrzosek-Müller Cancel reply