Transsyb (0)

To już było tu, ale tylko fragment

Zbigniew Milewicz

W sierpniu 2007 roku, w polsko-rosyjskiej polityce wiało chłodem, nie jakuckim mrozem, jak dzisiaj, ale już nie było letnio. Ociepliło się dopiero w listopadzie, kiedy resetowy Donald Tusk doszedł do władzy; ja wtedy odpoczywałem już po wojażach transsyberyjskich w domu i nawet jeszcze nie zabierałem się do pisania. Dlaczego tam pojechałem? Chciałem zobaczyć na własne oczy, jaka jest Rosja i jej mieszkańcy. To mi się częściowo udało, jednak swoje wrażenia opublikowałem na tym blogu dopiero w styczniu 2013 r. Świat wyglądał wtedy już inaczej, niż parę lat wcześniej – po rosyjskiej napaści krwawiła Gruzja, w Polsce opłakiwano ofiary tragedii smoleńskiej, liczono pokłosie I i II wojny w Czeczenii. Dzisiaj świat wygląda jeszcze gorzej, bo Rosjanie mają na rękach także krew syryjską i ukraińską. Za naszą wschodnią granicą ta wojna, którą wywołał Kreml, trwa niestety nadal. Z medialnych doniesień wynika, że mimo fatalnej prasy Federacja Rosyjska nie narzeka jednak na brak zainteresowania ze strony zagranicznych turystów. Prym wiodą wśród nich Chińczycy, sporo jest Niemców, ale podobno nie brakuje też Polaków. Fake newsy to – Made in Russia – czy prawda?

Wobec tego zapraszam na podróż do czasu przeszłego dokonanego tego kraju. Jego polityczna geografia już się w międzyczasie trochę zmieniła, ale rzeki, tajga, góry i miejscowości, przez które przejeżdżałem, pozostały tam, gdzie były. Z ludźmi jest inaczej, bo są zmienni, niezależnie od szerokości geograficznej. Pokazuję takie twarze, jakie zapamiętałem. Twarze nie idealne, ale przeważnie ludzkie. Wśród oprawców z Buczy i Mariupola takich nie znajdziecie, choć przecież nie wiem, czy na przykład pocieszny handlarz Miszka, albo Igor z Władywostoku też tam nie byli.

Zasada pierwsza – wierz, ale sprawdzaj

PS od Adminki: To ja zaproponowałam autorowi, żebyśmy wrócili do jego starej, już tu kiedyś w skrócie opublikowanej, relacji z podróży koleją transsyberyjską. Skłoniło mnie do tego kilka powodów. Pierwszy wydawał mi się najważniejszy – myślałam, że nigdy już tam nie pojedziemy. My, Polacy. Nie tylko dlatego że teraz tam wojna, myślałam bowiem, że nawet jak ta cholerna wojna kiedyś się skończy, to Rosja jeszcze przez dziesiątki lat będzie wrogiem i przecież nie jeździ się turystycznie do oprawcy. W każdym razie nie od razu, co dla mnie oznaczało, że nigdy. I pomyślałam, że od lat chciałam przejechać przez Syberię tą koleją, a moje chęci wzmogła jeszcze lektura Lodu Jacka Dukaja, którą to powieść uważam za jedną z najlepszych we współczesnej literaturze polskiej i często w myślach do niej wracam, ale nigdy tego nie zrobiłam, a teraz też i nie zrobię.

Napisałam do autora, wyłuszczyłam powody (że nigdy i że Dukaj) i spytałam, czy chciałby może wrócić do tych tekstów.

W międzyczasie Facebook, który jak wiadomo czyta wszystko, co piszemy, podsłuchuje, o czym mówimy, a czasem, tak mi się wydaje, czyta w myślach, podsunął tę niewiarygodną, tak mi się wydawało, informację, że turystyka w Rosji kwitnie i ma się lepiej niż przed wojną. I to mimo sankcji nałożonych na Moskwę za inwazję na Ukrainę, które spowodowały zawieszenie lotów z większości krajów europejskich. W zeszłym roku sytuacja rosyjskiej turystyki była dramatyczna. Pandemia, brak wiz elektronicznych, brak możliwości płacenia kartami bankowymi i brak bezpośrednich lotów spowodowały ogromny spadek liczby turystów. Podawano nawet, że o 95-97%. I nagle, po roku wojny radykalna zmiana. Napływ turystów wzrósł o 130 % (naprawdę tak się liczy?).
Jak już napisał autor, najwięcej turystów przyjeżdża do Rosji z Chin, druga w kolejce jest Turcja, Niemcy są na trzecim miejscu, Polacy w pierwszej dziesiątce.
Nie mamy wstydu, czy nie myślimy? Czy może Rosja stała się po prostu tania?
Kto i dlaczego jeździ do Rosji?

Nie wiem, ale jednak nie jedźmy, kochani moi Czytelnicy, do Rosji. Poczytajmy fajny opis podróży przed kilkunastu laty i pomyślmy, że to dziś dla ludzi wrażliwych takie samo fantasy jak Lód Dukaja.

Zaczynamy za tydzień (zawsze we wtorki)

2 thoughts on “Transsyb (0)

  1. Ciekawa jestem tej serii Zbycha, która jest teraz przed nami..
    Ewa zadała w tym dzisiejszym wpisie pytanie odnośnie “turystów” polskich,
    jeżdżących teraz do Rosji: “nie mamy wstydu, czy nie myślimy?”
    Myślę, że brak solidarności z innymi cierpiącymi ludźmi (np z Ukrainą), brak normalnej empatii, brak wstydu przed dokonaniem czegoś, a później już po, jest przyczyną najpierw zła na małą skalę, a później “w miarę jedzenia apetyt rośnie”. Prosty przykład:
    wczoraj ktoś ukradł pomoc do chodzenia (chodzik?) Cioci mego męża, z jej podwórka. Ona ma już 100 lat, a ciągle przy pomocy tegoż urządzenia chodziła, poruszała się swobodnie. Dla niej to tragedia, rownież jak i przyzwyczajenie się do nowego urządzenia, które teraz trzeba zakupić.. Serce pęka.
    Czy ten ktoś pomyślał, co robi, odbierając komuś innemu coś takiego? A zamiast wstydu, pewnie czuje teraz radość po sprzedaniu i może pojedzie sobie właśnie na urlop do Rosji, lub na Karaiby?
    A ogólnie, niemałą szkodliwością czynu charakteryzuje się również grupka ludzi z nastawieniem do życia: “Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.
    Ci nie mają wstydu, ale dobrze myślą ciągle kombinując.

  2. Mysle Tereso, ze wszystkie te odpowiedzi na pytanie ” – dlaczego jezdzimy”, sa trafne, ale sedno tkwi w tym, ze tym turystom zyje sie jak dotad wzglednie spokojnie i bezpiecznie. Moze niektorzy z nich maja na ustach frazesy o wspolczuciu dla Ukrainy, ale ich kraje nie walcza z Rosja, wiec sobie tam jezdza i podziwiaja, co tylko mozna. Osobiscie nie rezerwowalbym jednak biletow na kolejna podroz, bo sytuacja na rynku bezpieczenstwa miedzynarodowego jest dynamiczna i entliczek, petliczek, kto wie na kogo wypadnie ?

Leave a reply to zbychoo Cancel reply