Miasta poza sezonem: Gdańsk

Tekst napisany na dzisiejsze spotkanie z uczniami OLPI czyli Ogólnokształcącego Liceum Programów Indywidualnych w Oliwie. Dziękuję Katarzynie Bogdanowicz i Katarzynie Korolczuk oraz Piotrowi Bogdanowiczowi za (z)organizowanie dziś w OLPI wielkiego wiosennego święta wagarowicza i za wiele innych działań, pomysłów i inicjatyw 🙂

Ewa Maria Slaska

Niezwykłe nowe polskie budynki

Zanim okazało się, że Polska “jest w ruinie”, powstało w tym biednym, nieszczęsnym, zrujnowanym kraju kilka niezwykłych budowli – opera w Bydgoszczy, Filharmonia i Muzeum Przełomy w Szczecinie, Muzeum Polin w Warszawie, Muzeum II Wojny Światowej i Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, stadiony w Gdańsku i w Poznaniu. Staram się je po kolei wszystkie obejrzeć. Nie zawsze mi się podobają, jak chociażby Europejskie Centrum Solidarności, nie zawsze podoba mi się ich przesłanie ideologiczne, jak chociażby to, co nam przekazuje o przełomowych momentach naszej współczesnej historii Muzeum Przełomy, ale nie zmienia to jednak faktu, że są to budynki oryginalne i niezwykłe założenia urbanistyczne. Tym razem przyjechałam do Gdańska z mocnym postanowieniem poprawy czyli decyzją, że tym razem wreszcie muszę dotrzeć do kolejnej niezwykłej budowli trójmiejskiej czyli Teatru Szekspirowskiego. Bo właściwie powoli było mi już wstyd, że jeszcze tu nie byłam.

Podobało mi się, że Teatr Szekspirowski powstanie (powstaje, powstał) w moim rodzinnym mieście, bo był to i jest zamysł szalony i niczym nieuzasadniony, co uwielbiam. Zaprojektował go Renato Rizzi, architekt z Wenecji. Teatr został otwarty 19 września 2014 roku. Na uroczystość przyjechał książę Karol.

Dopóki nie zobaczyłam teatru okiem własnym kilka dni temu, myślałam, że przymiotnik szekspirowski oznacza coś w rodzaju rekonstrukcji prawdziwego teatru szekspirowskiego czyli Globe, który był kolisty i drewniany, i nie miał dachu. Mamy w Berlinie taki teatr, nazywa się Monbijou czyli mój klejnot, bo takie miano nosił stojący tu ongiś pałac. Monbijou zawsze wystawia latem Szekspira, co też uwielbiam – pisałam już kiedyś o tym, że latem zawsze powinno się oglądać Szekspira na świeżym powietrzu.

Frances Yates, autorka wspaniałej opowieści o pamięci i metodach zapamiętywania (Sztuka pamięci) ryzykuje twierdzenie, że Globe był zbudowany jak model świątyni pamięci czyli biblioteki, która miała objąć WSZYSTKO.  Była to idealna kolista budowla, pełna jak plaster miodu małych komórek, zawierających każda jeden zrolowany (czyli w pewnym sensie kolisty) rękopis na temat jakiegoś wycinka wiedzy. W teatrze zamiast komórek z rękopisami były krzesła, w których siedzieli ludzie – każdy człowiek był więc zarazem i widzem, i aktorem, i wycinkiem pełni ludzkiej wiedzy.

Pełnia też jest kolista i kulista.

Kolisty teatr nazywał się jak kulisty ziemski glob i był całym światem. Wiemy oczywiście: świat jest teatrem, aktorami ludzie.

Wydawało mi się, że kolistość i kulistość powinny być najbardziej znamiennymi cechami tego budynku. Tak bardzo byłam pewna, że tak musi być, że nawet nie zadałam sobie trudu, żeby obejrzeć w internecie, jak ten teatr naprawdę wygląda.

Teatr szekspirowski w Gdańsku jest na zewnątrz dokładną odwrotnością tego, czym był (przynajmniej w moi wyobrażeniu) londyński Globe. Globe spłonął, teatr w Gdańsku przetrwa wszystkie żywioły. Jest kamienny, kwadratowy, kanciasty, czarny. Podoba mi się ta architektura. Jest zimna i wyniosła, poświęcona czemuś, co jest nie dla ludzi i bez nich się obywa. Przypomina babilońskie zikkuraty, zanim Semiramida posadziła na nich ogrody, i gotyckie katedry zanim obrosły sklepikami, kaplicami i górami śmiecia. Czyli zanim zimny kamień został rozmiękczony przez to co żyje, rodzi się, umiera, więdnie, gnije, jest nieczyste i brudne, ale pełne niepowstrzymanej energii. Zamiast idealnej świątyni wiedzy Rezzi wybudował idealną świątynię architektury. Piękną, zimną i nie dla mnie.

W środku jest drewno – ale nie jest koliste i mojego rozczarownia nic nie uśmierza.

Obejrzałam Teatr Szekspirowski w zimny wiosenny dzień (miasta poza sezonem!), kiedy to od dawna w nim nie było i długo jeszcze nie miało być żadnych imprez. Teatr był całkowicie bezludny i sterylnie wysprzątany. Był też przez fakt, że nic się w nim nie działo bezwzględnie absurdalny. Zobaczyłam krajobraz po bitwie, którą stoczyły armie uzbrojone w nihilatory życia. Nie ma aktorów, pozostał tylko teatr.

2 thoughts on “Miasta poza sezonem: Gdańsk

  1. Wiem, jestem staroświecka i nie znam się na nowoczesnej architekturze.
    Ale kto mi odpowie – dlaczego to jest takie brzydkie, odpychające, depresyjne? I jak ma się kojarzyć z Szekspirem?

Leave a comment