Andrzej Rejman
Gdzie teraz jesteś Marysiu?
Często zastanawiam się nad ulotnością wszystkiego, nieuniknionym przemijaniem ludzi, rzeczy, spraw…
Była kiedyś taka dziewczynka. Marysia Stankiewiczówna.
Urodziła się w 1927 roku w Berżenikach, w domu rodzinnym, w powiecie święciańskim, w województwie wileńskim, na północno-wschodnich Kresach Rzeczpospolitej.
Dziś czytamy:
Berżeniki (lit. Beržininkai) – niewielka miejscowość pomiędzy Duksztami i Rymszanami, w okręgu uciańskim, w rejonie ignalińskim. (Republika Litewska, dopisek A.R.) Przed wojną mieszkała tam Helena Stankiewicz – Pani na Berżenikach. Wcześniej w folwarku Raj profesor Adam Hrebnicki-Doktorowicz wyhodował odmiany jabłek Malinówka Berżenicka i Ananas Berżenicki. Wikipedia 22.10.2016
Marysia miała swoje marzenia, smutki i radości, drobne, dziecięce jeszcze plany, może wybiegała myślami w przyszłość? Czy myślała jaki świat będzie za lat osiemdziesiąt?
A świat za lat osiemdziesiąt, to świat kresu życia jej siostry Krysi, urodzonej cztery lata później. Krysia (dla mnie – ciocia Krysia) wspominała czas spędzony w Berżenikach jako kilka najwspanialszych lat swojego życia. Potem już nigdy nie było tak pięknie.
Mama obu dziewczynek – Helena Stankiewiczowa – pisze w swych wspomnieniach:
“Marysia była bardzo dobrym dzieckiem. Pomagała chorym. Stolarzowi Stanisławowi Zienkiewiczowi, który umierał na gruźlicę stawiała bańki. Pochowała na cmentarzu jego maleńką, kilkutygodniową zaledwie córeczkę Helenkę. Któż mógł przypuszczać, że w miesiąc później ją pochowamy. Marysia miała dobre serce i nigdy nie przysparzała nam zmartwień. Była już bardzo chora, gdy powiedziała:
– Mamusiu, zanieś mój złoty pierścionek do Ostrej Bramy i poproś Matkę Bożą, żebym mogła jeszcze trochę pożyć.
Modliłam się za nią gorąco. Wywiązało się zapalenie opon mózgowych na tle grużliczym. Chorobę przywlekli Sowieci, którzy wygnali nas z domu. Ale najboleśniejsze było to, że w dużym pokoju, w którym Marysia umierała, już nazajutrz Sowieci grali na harmoszce i kazali tańczyć, bo zwycięzcom się nie odmawia. Szydzili, że nie ma na co czekać, bo Polski już nie będzie. …Tłumaczyłam im, że nie tańczę, bo dopiero co straciłam ukochane dziecko. Ale oni dalej tańczyli i nie pozwalali wyjść z salonu… Nasza córeczka poszła własną drogą do stóp Matki Bożej, swojej patronki…. Odeszła, żeby zaznać szczęścia w niebie…
*** Jak Marysiu jest Ci tam w niebie? ***
Helena Stankiewiczowa wspomina dalej:
…Kiedy jechaliśmy do Dukszt saniami (grudzień1940, kilka miesięcy po śmierci Marysi, po uwolnieniu jej ojca z więzienia, przyp. A.R.) Kazimierz opowiedział mi sen, jaki miał w więzieniu. Nie mógł zasnąć w dusznej, zatłoczonej do granic możliwości celi i naraz wydało mu się że w oknie widzi Marysiutkę. A ona tak do niego powiedziała:
– Niech się tatuś nie martwi, ja proszę Pana Boga, żeby tatę wypuścili…
I wypuścili, potem znów uwięzili, ale ponownie wypuścili i wrócił do Ojczyzny, do Warszawy, do rodziny – przeżył swą pierworodną córkę o prawie pół wieku.
(fragmenty wspomnień – W. Wiśniewski, Rozmowy z Heleną z Zanów Stankiewiczową, Pani na Berżenikach, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1991)
Marysia Stankiewiczówna zmarła w dzień swych trzynastych urodzin. Została pochowana w Duksztach obok Adama Hrebnickiego, grób niestety nie przetrwał. Będąc tam co roku, zapalamy pod murkiem znicz.

***
Małgorzata Hrebnicka (kuzynka Stankiewiczów) napisała w dzienniku czasu wojny – w sierpniu 1940 roku:
16/VIII
Od c. Julci pocztówka. Marysieńka nie żyje! Boże!
20/VIII
Pochowana 9/VIII w 13-tą rocznicę swych urodzin na rodzinnym cmentarzu w Duksztach. Biała sukienka i welon i mnóstwo mnóstwo kwiatów. Przed paru laty, pamiętam jak matka powiedziała, że własnoręcznie będzie upinać welon do ślubu na główkach swoich córek. Biedna Hala!….
***

Berżeniki nad jeziorem Berżenickim, fot ok 1930
Dom rodzinny
Mama z pierworodną córeczką
Z mamą i siostrą
Z lalką
Z mamą i siostrą – trochę starsza
Na kolanach u taty
Poważna na sankach
Z ukochanym psem
Pierwsza Komunia Święta
Z własnego albumu z własnym komentarzem
Fotografie ze zbiorów rodzinnych, Andrzej Rejman (c) 2016

No i o to właśnie chodzi! Jeśli mamy przetrwać ponad nasze fizyczne istnienie, to tylko dzięki pamięci. Stwierdzenie banalne przeraźliwie, ale najprawdziwsze.
Napisał poeta:
Bo jeśli z nasma coś ocaleć, to niech innych
Pamięć o nas, niech nam będzie tak jak schron
A to jest szczególnie ważne dla tych, co jak Marysia, przemknęli przez świat niemal przez ten świat niezauważeni. Czyli dla niemal każdego z nas. Dziękuję przeto za ten wpis.
…i ja dziękuję za ważny komentarz! pozdrawiam, AR