Wiatr (powtórka)

EMS: W Berlinie właśnie odwilż i iście wiosenna pogoda, można spokojnie zdecydować się na powtórkę wpisu o pewnej odwilży (prawdziwej, nie metaforycznej), wpisu, który bardzo lubię, przede wszystkim dlatego, że (pisałam już o tym wielokrotnie) jego autorka (a moja ciocia) potrafi fajnie pisać na każdy temat – od Boga po odbieranie dzieci z przedszkola. Bardzo to u niej cenię.

Janina Kowalska

Wiatr

Jest koniec lutego. Siedzę sobie w ciepłym pokoju u córki we Florencji i patrzę na skutki wzmagającego się wiatru. Nawet pada trochę śniegu. Miasto jest wciśnięte między góry i ten śnieg pada prawdopodobnie tam, a tu jest go tyle, ile go wiatr przywieje. Po drugiej stronie ulicy w ogródku rośnie młody cyprys, jest na wysokości metra podparty drewnianym płotkiem, ale wiatr i tak miota nim na wszystkie strony.

Przypomniał mi ten wiatr dzień sprzed lat, który…

Continue reading “Wiatr (powtórka)”

Moje powtórki na koniec roku

W górę rzeki (3)

Zbigniew Milewicz

Schronisko braci Hampel

Dziś jest prościej, ale do początku lat 90 Chorzowów administracyjnie było kilka i znaczyły je rzymskie cyfry od I do IV. Ponieważ jednak mało kto wiedział, gdzie kończy się granica jednego, a zaczyna już inny, potocznie mówiło się: ida do miasta, jada do Batorego, albo do Starego i ludzie na ogół kojarzyli, o co chodzi, ale też nie zawsze. Jest taki stary wic, rozprawiają dwie sąsiadki w Świętochłowicach:

– kaj jest Hilda ?
– pojechała do Chorzowa…
– do starego?
– nie, do Emy, pranie prać.  

Continue reading “Moje powtórki na koniec roku”

Czas nie zaciera śladów

Ewa Maria Slaska

Pisałam już o tym kilka dni temu, gdy publikowałam Bieg Wazów, jeden z moich ulubionych wpisów na tym blogu. Jest tu kilka takich, które od lat lubię i postanowiłam je przypomnieć. Bez żadnego trybu, ale też bez ładu i składu. Dziś…

Krystyna Koziewicz

A dom wciąż stoi…

i trwa niezmiennie, a ja wciąż do niego wracam, bo daje mi spokój i poczucie bezpieczeństwa… Każdego roku czekam na to spotkanie z przeszłością cierpliwie i pełna nadziei, choć wiem, że w życiu nie ma nic pewnego i w każdej chwili może się zdarzyć wszystko, co uniemożliwi to spotkanie. Na samą myśl, że mogłoby się tak stać, odczuwam irracjonalny strach, ,,że coś ważnego stracę i nigdy już tego nie odnajdę.”

Zwłaszcza, że czas nieubłaganie pędzi i z każdym krokiem, jak to mówią, ”zbliża nas do wieczności”…

Continue reading “Czas nie zaciera śladów”

Bieg Wazów

Ewa Maria Slaska

Są wpisy na tym blogu, lub na moich poprzednich, które od lat lubię. Nie są jakieś wybitne tematycznie. Być może to zwykłe wpisy, ale jednak specjalne. Taki jest mój wpis Czas czereśni i wpis Lecha Milewskiego Bieg Wazów, i jeden z wpisów Zbycha Milewicza o Podróży w górę rzeki, i opowieść Krysi Koziewicz o chałupie, i Ciotuchny o odbieraniu dzieci z przedszkola podczas lodowej śnieżycy. Dlaczego akurat te lubię najbardziej – nie wiem. Ale w ten smutny czas, bo zbliżają się święta, a tu w Ukrainie i w Izraelu straszne wojny, w Polsce tak uporczywe przepychanki z ustępującą partią, że aż człowieka ciarki przechodzą, a więc w ten smutny czas przypomnę Wasze i Nasze najmilsze wpisy. Eli wpis o polskiej bezdomnej z Moabitu, Moniki wpis o wyspach, Teresy o muzyce do nieba, Tibora, mój ukochany, o sałatce krzyżackiej. Wybaczcie mi, wzięło mnie na wspominki.

Dzisiaj Bieg Wazów. Tradycyjnie odbywa się na początku marca, a u nas dziś.

Lech Milewski
4 marca 2019, niedziela

Continue reading “Bieg Wazów”