Ewa Maria Slaska po inspirującej rozmowie z Viatorem
Jak kończy się nasz świat?
Rozmawialiśmy któregoś dnia z Viatorem, że myśli mamy schyłkowe. Wspomnieliśmy więc Boecjusza, bo to chyba najsłynniejszy pocieszyciel w historii literatury i filozofii. Człowiek, który szykuje się na własną śmierć i pomaga nam spojrzeć w Kres i Bezkres.
Ale, powiedział Viator, Romulus Wielki bardziej by tu pasował, bo na razie nie my idziemy pod katowski topór, tylko świat cały. Dürenmatt, nie wiem, czy pamiętasz? Romulus Wielki, ostatni cesarz rzymski, odchodzi w chwili, gdy świat właśnie upadł. A nie Aecjusz, ostatni Rzymianin?, pytam, bo lepiej pamiętam Parnickiego, niż Dürenmatta
Nie, powiedział Viator, Aecjusz się miota, intryguje, walczy, próbuje ustawić historię na swoją modłę. Dwoi się i troi. Interweniuje. Zabija, mianuje. Marzy mu się nowa dynastia, sława, chwała, splendory. Ratunek dla upadającego cesarstwa.
A Romulus Augustulus hoduje kury, czyta Marka Aureliusza i stopniowo pozbywa się balastu, jakim jest Imperium. Romulus Augustulus, Auguścik, Romulus jak założyciel Rzymu, Augustulus jak taki umniejszony pierwszy cesarz.
Dürenmatt twierdził, że napisał dramat niehistoryczny. Z reguły, twierdzi autor, to Historia powoduje, że bohater musi stanąć na wysokości zadania. My też tak myślimy. Stanąć, powstać, sprzeciwić się, nie pozwolić. A Dürenmatt każe nam spojrzeć na to wszystko, na cały ten zgiełk z innej perspektywy, ujrzeć sytuację, w której bohater nie robiąc zgoła nic, pozwala odejść staremu światu, po to by mógł się zrealizować nowy.
Rzym upadł. Germanie splądrowali miasto i zhołdowali Imperium. Nowym królem zostanie Odoaker. Cesarz i jego świta spędzają ostatnią noc w letniej willi nad morzem w Kampanii. Wszyscy uciekają, ratując, co tylko się da, pensje, stanowiska, łaski nowego władcy, przedmioty. Nie ma statków, łodzi i kutrów. Cesarzowa Julia, córka i żona cesarzy, jak zwykła przekupka zabiera wszystko, co ma jakąkolwiek wartość, aby odpłynąć na tratwie. Tratwa utonie, a wraz z nią cesarzowa, jej córka, służba, czajniki, nocniki, szlafroki, banany i parawany. Cesarz zostaje sam i gotowy na śmierć, z godnością czeka na pogromcę i następcę. Ale nie, Odoaker nie zabija Romulusa, odsyła go na emeryturę. Niezwykły los w historii Cesarstwa Rzymskiego, gdzie podstawową przyczyną zgonu kolejnych władców jest zabójstwo, morderstwo, może kara śmierci.
Romulus nie ma nic, gdy odchodzi ze sceny Historii, trzymając pod pachą ostatnią rzecz, ostatni przedmiot, jaki mu pozostał, popiersie swego słynnego imiennika, tego pierwszego Romulusa, którego wilczyca wykarmiła własnym mlekiem. Odchodzi z najwyższą godnością. Tak nam dopomóż Bóg, obyśmy też tak potrafili.








