Na Ponidziu. Zapomniana historia pewnej stadniny.

Tadeusz Rogala

Gdzie Jan Chryzostom Pasek nie mógł podołać… Historia stadniny koni wyścigowych w Miławczycach

Gazeta Rolnicza z 1906 roku, na stronie 126 w dziale „Wiadomości bieżące”, pod tytułem „Wspomnienie pośmiertne”, podaje następującą wiadomość:
„W dniu 8 b.m. rozstał się z tym światem ś.p. Józef Trzebiński, właściciel dóbr Miławczyce, ogólnie lubiany i szanowany wzorowy rolnik i zasłużony hodowca koni wysokiej półkrwi. Tłumy włościan okolicznych zebrane na pogrzebie, świadczyły o serdecznym stosunku, jaki łączył zmarłego, byłego sędziego gminnego, z otaczającymi wsiami.”

Miławczyce – typowa wioska na Ziemi Skalbmierskiej, taka jak wiele innych. Jeszcze do niedawna istniała tu szkoła podstawowa mieszcząca się w dawnym dworskim pałacu. Obecnie budynek ten stoi pusty, otoczony resztkami drzew dawnego parku.

Ludzie oczytani łączą tę miejscowość ze wspomnieniami Jana Chryzostoma Paska, który dzierżawił majątek w Miławczycach. W swoich Pamiętnikach opisuje nieco swój pobyt w tej wsi. „Na śródpoście 1668 r. wyniósł się pan Pasek na dzierżawę do Miławczyc, trzymając też Smogorzów. W Miławczycach tracił na dzierżawie, ale chodząc co dzień na polowanie z trzema chartami, był kontent z liszek (lisów), których przynosił po trzy – cztery dziennie. Od śródpościa 1670 r. wyniósł się pan Pasek do Smęgorzewa…”

W Miławczycach miało miejsce wydarzenie, które przeszło do literatury polskiej jako słynna bójka Paska, szczegółowo opisana przez samego pamiętnikarza.

Od XVIII wieku Miławczyce były własnością Szylchra-Trzebińskich herbu Szreniawa. Z tym rodem związana jest również historia koni wyścigowych hodowanych w Miławczycach. Trzebińscy herbu Szylchra vel Szylchra-Trzebiński, z przydomkiem Szylchra, to krakowska rodzina mieszczańska nobilitowana w XVI stuleciu, która pierwotnie nazywała się Szylkra. Niegdyś pisali się „na Trzebini” Trzebińskimi, a nazwisko wzięli od miejscowości Trzebinia w Krakowskiem. Jak pisze K. Girtler w swoim Pamiętniku: „Trzebinia, majętność niegdyś imienna rodu Trzebińskich herbu Szylchra, dopiero niedawno przez ożenienie przeszła w utracjuszowskie ręce i dla Trzebińskich przepadła. Dobra te składają się z lichej mieściny, przy tym ze wsi Trzebinia, Trzebionka i Górka, jest i folwark Miechów”.

Ojciec Józefa Trzebińskiego, Józef Tomasz Ignacy Szylchra-Trzebiński herbu Awdaniec, urodził się 21 grudnia 1794 roku. Był synem Ignacego i Teresy Jabłonowskiej. Pierwszą żoną Józefa Tomasza Trzebińskiego była Anna hrabianka Thabasz-Załuska de Riviere herbu Junosza (1795–1830), córka Jana Kantego i Tekli Anieli hr. Wielopolskiej z Zabełcza herbu Starykoń. Drugą żoną Józefa Tomasza była Aniela Franciszka a Paulo hr. Thabasz-Załuska de Riviere herbu Junosza (ok. 1800–1821). Z tego małżeństwa pochodziła córka Marianna.

Po śmierci drugiej żony Józef Tomasz Trzebiński ożenił się po raz trzeci. Z tego związku w roku 1845 przyszedł na świat Józef, późniejszy spadkobierca i hodowca koni. Józef Tomasz Szylchra-Trzebiński zmarł 06 marca 1873 roku w Miławczycach.

W drugiej połowie XIX wieku majątek przejął od swojego ojca Józef Maksymilian Szylchra-Trzebiński. O ile Janowi Chryzostomowi Paskowi nie wiodło się w hodowli koni, jak sam wspomina w Pamiętnikach, o tyle Józef Trzebiński był jednym z wybitniejszych hodowców koni w Królestwie Polskim.

Józef Trzebiński rozpoczął hodowlę koni od arabów. W roku 1880 zakupił w Taurowie na Podolu galicyjskim, u Dyonizego Trzeciaka, ogiera i dwie klacze. Dwa lata później nabył kilka klaczy angloarabskich, między innymi znakomitą Polmoodie, która dała początek sławnemu rodowi noszącemu jej imię. Ród ten przetrwał aż do 1939 roku, a jego rozwój przerwała dopiero II wojna światowa.

Zachował się oryginalny list Józefa Trzebińskiego, który – nabywszy od Dyonizego Trzeciaka te trzy pierwsze konie do chowu i „dostawszy je wpław przez Wisłę do domu” – donosi dawnemu właścicielowi o szczęśliwym ich przybyciu. List ten przytoczę w całości.

„Miławczyce p. Skalbmierz d. 19/VII 1880.

Wielmożny Panie Dobrodzieju!

Jak tradycya opiewa, – bywało w zwyczaju
Miewać stada i konie dawniej w naszym kraju;
Był to naród rycerski, a więc cenił konie
Zarówno w Ukrainie, Litwie i Koronie. –
Szły z Arabii ogiery, a z Damaszku szable
I dobrze nam z tem było, – aż niestety nagle
Zawitał nowy zwyczaj – i zamiast ze Wschodu
Zaczęto brać konie z modnego Zachodu
A potem i pojęcia i głupstwa i zbytki,
Więc szlachta poszła na dół, a do góry żydki.
Dawniej stajnie bez zbytku, lecz pełne rumaków,
Na których szlachta biegła do hetmańskich znaków.
Te konie krwi wysokiej, jeszcze większej cnoty,
Wiedziały co wojaczka, – co jazda w zaloty.
Dziś salony nie stajnie, a w niej klatki, boxy,
Koło koni się krącą – różne Dżony, Foxy
I dżokeje i konie – chude, podkasane,
Folbluty! – aż za morzem drogo opłacane!

Szczególne zasługi dla hodowli koni Trzebińskiego położyła wspomniana wcześniej klacz Polmoodie, która była wyjątkową matką stadną i w swoim życiu wydała 16 źrebiąt. Szczególnie znane z jej przychówku były Polmoodie II (1884), Kochanka (1888) i Prezes (1890). Wszystkie one dobrze biegały na torach wyścigowych w Królestwie Polskim, a także w Rosji.

W dwutygodniku sportowym „Jeździec i Myśliwy”, nr 16 z 20 sierpnia 1896 r., w sprawozdaniu z wyścigów w Pławnie, czytamy:

„Mierzyły się 5-letnia „Chimera” (p. A. Bocheński) p. S. Młodeckiego, 5-letni „Labrador” (właściciel) hr. A. S. Potockiego, 4-letnia „Polmoodie III” (Kuba) p. J. Trzebińskiego i 4-letnia „Pantomina” (właściciel) p. I. Popiel ….
W połowie trzeciej wiorsty trójka zaczęła stopniowo przybliżać się do przodującej „Chimery”. Na początku czwartej wiorsty już ją złapano i wyprzedzono, rozpoczęła się krótka walka pomiędzy „Polmoodie” a „Pantomina”.
Na linię końcową córka Check’a i Polmoodie II wyszła pierwsza i swobodnie ukończyła wyścig w 5 min. 47 s. „Pantomina” zajęła drugie miejsce, o kilka długości za zwycięzcą, „Labrador” był trzeci, a za nim, wyczerpana nadto forsownym tempem, „Chimera”.”

Stajnia Józefa Trzebińskiego była prowadzona w niedużej skali, lecz za to bardzo umiejętnie. Konie z jego stajni biegały głównie na torach wyścigowych w Pławnie i Ćmielowie, gdzie odnosiły liczne sukcesy. W Pławnie Trzebiński zdobywał największą liczbę nagród hodowlanych wśród wszystkich hodowców uczestniczących w tamtejszych wyścigach. Jego konie, choć półkrwi, występowały także w innych stajniach – na torze warszawskim i w Carskim Siole – gdzie również odnosiły pewne sukcesy.

Towarzystwo Pławieńskie, którego założycielem był m.in. Józef Trzebiński, nie tylko organizowało wyścigi konne, ale miało wływ na poziom koni. Prof. dr Witold Pruski w swoim dziele „Hodowla zwierząt gospodarskich w Królestwie Polskim w latach 1815 — 1918.” pisze:

„Hodowla koni w okolicy pod wpływem działalności Pławieńskiego Towarzystwa
Wyścigów zaczęła się poprawiać i obejmowała swymi wpływami coraz rozleglejsze
tereny. Zwłaszcza w Kieleckiem zainteresowanie i postęp były widoczne.
Powstało tu sporo stadnin prowadzonych racjonalnie i z zamiłowaniem. Do takich
czołowych placówek należały przede wszystkim Miławczyce Józefa Trzebińskiego,
w których wychowany został szereg znakomitych koni półkrwi, jak: Prezes, Kochanka,
Bogacz, Korona, Polmoodie III oraz inne. Uwieńczeniem pracy hodowlanej
J. Trzebińskiego było stworzenie znakomitej rodziny żeńskiej koni wysokiej
półkrwi — Polmoodie, z której pochodzący ogier Ryś II już znacznie po śmierci
J. Trzebińskiego wygrał derby w Warszawie w 1923 r.”

Duże zasługi w hodowli i sukcesach sportowych Józefa Trzebińskiego należy przypisać mastalerzowi stadniny i jednocześnie dżokejowi, Józefowi Makockiemu vel Smak, który towarzyszył tym sukcesom od początku do końca istnienia stajni. Według opowiadań rodzinnych, zwycięstwa na wyścigach zawsze były związane z osobą Józefa Makockiego. Doradzał on Trzebińskiemu przy zakupie i hodowli koni, przygotowywał je do wyścigów, a w samej rywalizacji wygrywał zdecydowaną większość wyścigów.

Józef Makocki vel Smak, syn Franciszka i Józefy z domu Nawrot, urodził się 24 lutego 1860 roku na Ziemi Skalbmierskiej, we wsi Opatkowiczki. Gdy miał zaledwie 2 miesiące, zmarł jego ojciec. Matka Józefa ponownie wyszła za Wojciecha Smaczyńskiego, a od nazwiska ojczyma Józef otrzymał przydomek „Smak”.

Józef Trzebiński zajął się hodowlą koni półkrwi w Miławczycach w roku 1880, kiedy Józef Makocki miał 20 lat. Do pracy przy hodowli i ujeżdżaniu koni Trzebiński zatrudniał młodych, uzdolnionych chłopaków z pobliskich wsi. Makocki musiał wyróżniać się swoimi zdolnościami i umiłowaniem koni, skoro Trzebiński powierzył mu opiekę nad swoimi szlachetnymi końmi.

W młodszych latach Makocki nie tylko przygotowywał konie do wyścigów, ale również z wielkim powodzeniem występował jako dżokej.

Znana jest historia, kiedy Józef Trzebiński obraził się na Józefa Makockiego i nie zabrał go na wyścigi do Warszawy. Kiedy konie Trzebińskiego nie odnosiły sukcesów, Trzebiński wysłał do Makockiego telegram o treści: „Kochany Józiu, przyjeżdżaj, bo przegrywamy”. Makocki pospiesznie udał się do Warszawy, a konie Trzebińskiego zaczęły odnosić zwycięstwa.

Józef Makocki otrzymywał udział w wygranych nagrodach w wysokości 5 procent. Za te pieniądze nabył dwie zagrody w Cieszkowach. W końcowym okresie istnienia stadniny koni wyścigowych w Miławczycach Makocki już nie startował w wyścigach, lecz zajmował się hodowlą koni i szkoleniem młodych jeźdźców, aż do końca funkcjonowania stajni.

W jednym z wydań „Jeźdźca i Hodowcy” Paweł Popiel pisze:

„Józef Trzebiński umiał wykorzystać przyrodzone zdolności jeździeckie tak doskonałych sportmanów, jak ś.p. hr. Potocki, hr. St. August Potocki, p. Adolf Bodeński. Wiele tryumfów odniósł też p. Radca St. Wotowski, gdy konie z Miławczyc współzawodniczyły pod wspólnymi barwami jego i Trzebińskiego. Trzebiński wyrobił z domorosłych chłopaków stajennych bardzo wprawnych jeźdźców, a znany nam dobrze przyjaciołom domu młody włościanin pochodzący z sąsiedniej wsi, „Master” Józef Smak (przyp. red. Makocki), doglądał i dopomagał w przygotowaniu koni niegorzej od angielskich zawodowców.”

Józef Makocki w swoim gospodarstwie w Cieszkowach posiadał konie robocze spokrewnione z rodem Polmoodie, które pozostawały w gospodarstwie aż do lat siedemdziesiątych XX wieku. Opowiadano, że gdy Makocki jechał z Cieszków do Skalbmierza, jego konie przebiegły całą 10-kilometrową trasę truchcikiem, nie spowalniając nawet przy wzniesieniach – tak wielką miały wytrzymałość.

Według zestawienia Witolda Pruskiego, stajnia Trzebińskiego w okresie od 1883 do końca 1901 roku wygrała ponad 45 tys. rubli. W tym czasie odbyła 225 startów, z których 95 razy zajęła pierwsze miejsce, 64 razy drugie, a 36 razy trzecie, pozostając jedynie 30 razy poza podium. Wartość tych wygranych była znaczna – w tym okresie na Ziemi Skalbmierskiej za około 1000 rubli można było nabyć 10-morgowe gospodarstwo z budynkami.

W „Jeźdźcu i Hodowcy” z 1934 roku czytamy:

„Józef Trzebiński z Miławczyc, nestor hodowli anglo-arabskiej, oparł ją na pięciu klaczach anglo-arabskich, nabytych ze stada A. Benoe, a mianowicie: Polmoodie, Fryga, Probka, Mizia i Rekontra. …. Trzebiński stał przez długie lata na czele zwycięstw na torach prowincjonalnych. Był twórcą rodu Polmoodie…. Wszystkie klacze z Miławczyc były zapisane w kat. 1.”

Paweł Popiel, który utrzymywał zażyłe stosunki z Józefem Trzebińskim, pisał, że klacz Polmoodie była „maści brudnokasztanowatej, gługa, głęboka, na niskich nogach, niezbyt grubej kości, z ładną wschodnią odsadą ogona, z wybitnymi cechami szlachetności, typ bardzo żeński, …”

Jak już wspomniano, Polmoodie dała w swoim życiu 16 źrebiąt, a do najwybitniejszych jej potomków należały Polmoodie II, Kochanka i Prezes. Rodzina Polmoodie utrwaliła się dalej przez wnuczkę Polmoodie III oraz prawnuczkę Polmoodie V, urodzoną w stadninie Macieja Radziwiłła w Sichowie.

Józef Trzebiński, umierając, zawarł w swoim testamencie prośbę do Macieja Radziwiłła, w ręce którego przeszła ta linia koni, aby jedno źrebię płci żeńskiej z tej rodziny zawsze nazywać Polmoodie.

Oprócz prowadzenia gospodarstwa i hodowli koni, Trzebiński oddawał się zajęciom społecznym i obywatelskim oraz napisał wiele artykułów do gazet pod pseudonimem „Polmoodie”. Wśród ziemiaństwa kieleckiego cieszył się wielkim uznaniem i szacunkiem. Zmarł bezpotomnie 8 lutego 1906 roku, a wraz z jego śmiercią zakończyła się historia hodowli koni w Miławczycach.

Pogrzeb śp. Józefa Trzebińskiego tak opisał w „Jeźdźcu i Myśliwym” (wyd. 17.02.1906) Stanisław Wotowski:

„Okazało się po śmierci, że smutne obrzędy exportacyi i pogrzebu były przez zmarłego przewidziane i ułożone. Zwłoki miały być przewiezione do parafialnego kościoła w Stradowie na prostych saniach i miały być na nie złożone przez służbę stajenną. W czasie wywiezienia zwłok wszystkie konie miały być puszczone na zagrody, aby rżeniem pożegnały na zawsze swego pana. Ulubiona klacz wierzchowa „Gaździna” miała być prowadzona za marami. W kościele nie miało być żadnej mowy.

Wola niepożałowanego J. Trzebińskiego została ściśle wypełniona, z tą różnicą, że na sanie złożono tylko wieńce, a zwłoki ponieśli włościanie i nieśli je 4 wiorsty do samego kościoła.

Na pogrzebie, który odbył się 12 b. m., tłumy włościan były olbrzymie, albowiem serdeczny stosunek, oparty na zaufaniu i szacunku, łączył właściciela Miławczyc z okolicznymi wsiami.”

W rocznicę śmierci, na rozdrożu dróg przy wjeździe na posiadłość Trzebińskiego, postawiono figurę z napisem:

NA CHWAŁĘ BOŻĄ POSTAWIONA W ROKU ŚMIERCI JÓZEFA SZYLCHRY TRZEBIŃSKIEGO, WŁAŚCICIELA MIŁAWCZYC I BIEGŁOWA, ZMARŁEGO NA RODZINNYM ZAGONIE DNIA 8 LUTEGO 1906 R. MATKO SERCA JEZUSOWEGO, MÓDL SIĘ ZA NAMI.

Trzebińscy, ponieważ byli małżeństwem bezdzietnym, przekazali swoją posiadłość Celinie z Hallerów i Witoldowi Morawskim. Dwór W Miławczycach składał się z dwóch części: murowanej, wzniesionej w latach 20. XX wieku, oraz drewnianej, modrzewiowej i zabytkowej, w której w XVII wieku mieszkał szlachcic Jan Chryzostom Pasek. Obie części połączone były wewnętrznymi schodami. Dwór otaczał rozległy park ze starodrzewiem.

Po wypędzeniu właścicieli w 1945 roku przez władze ludowe budynki przeznaczono na szkołę podstawową, a piękny drzewostan został zniszczony.

Literatura

  • Witold Pruski, Dzieje wyścigów i hodowli koni pełnej krwi w Polsce
  • Stanisław M. Przybyszewski, Ziemianie. Pałace, dwory i dworki nad Nidą, Nidzicą i Szreniawą
  • Polski Słownik Biograficzno-Genealogiczny

Czasopisma:

  • Jeździec i Myśliwy
  • Jeździec i Hodowca

Leave a comment