A zatem, kochani Czytelnicy, jeśli myśleliście, że dzisiaj, po 52 odcinkach, zakończy się roczny cykl wykładów na temat Ukrainy, to otóż nie. Przed nami jeszcze co najmniej jeden odcinek. A kto wie, może więcej?
Roman Brodowski (Brom)
Wspólnota kozacka nie od zawsze jednak widziała w nas wroga.
Ale po kolei.
W początkowym okresie rozwój wspólnoty kozackiej oparty był, podobnie jak u Wikingów, na działalności rabunkowej. Ich głównym zajęciem były zbrojne wypady na bogatsze tereny sąsiadów. Dla tych „bandyckich” wypraw upodobali sobie Kozacy przede wszystkim przygraniczne tereny należące do Tatarów krymskich. Nie gardzili także bogactwem Bułgarów nadwołżańskich, a nawet przygranicznych terenów Bizancjum.
Jako że ta „kozacka działalność gospodarcza” przysparzała Rzeczypospolitej kłopotów, grożących nawet wypowiedzeniem przez sąsiadów, zwłaszcza Tatarów, wojny, Zygmunt II August w 1572 roku podjął ważną decyzję. Postanowił wykorzystać militarny potencjał kozackich oddziałów dla dobra Rzeczypospolitej, do obrony wschodnich i południowo-wschodnich rubieży. W tym celu wprowadził tak zwany rejestr kozacki. Rozwiązał tym samym problem kozackiej „swawoli”, gdyż z jednej strony przeciągnął kozackie siły do służby na rzecz Królestwa, z drugiej zaś, nadając wpisanym do rejestru kozakom prawa i przywileje, tożsame przywilejom polskiej szlachty, uregulował ich status społeczny.
Pomimo tego te 150 lat, od rozpoczęcia przez Bohdana Chmielnickiego rewolty przeciwko Rzeczypospolitej począwszy, a na ostatnim rozbiorze Ojczyzny Obojga Narodów skończywszy, cechowała „intensywna praca” na rzecz obopólnej nienawiści.
Na początku kozackie powstania miały charakter lokalny, a dotyczyły przede wszystkim spraw społecznych. Wymierzone były przede wszystkim przeciwko polskim panom i wprowadzonej przez nich niesprawiedliwości. Niestety z czasem, zwłaszcza od powstania Chmielnickiego, Kozacy wraz z „czernią”, czyli chłopskim elementem wspólnoty kozackiej, swoją nienawiść i oręż skierowali nie tylko przeciwko „Lachom”, ale także de facto przeciwko nie kozackim współbraciom.
Dlaczego tak twierdzę?
Otóż fundament Rzeczypospolitej Obojga Narodów stanowili Polacy z byłego Królestwa Polskiego, Litwini i litewscy Rusini. Wielkie Księstwo Litewskie jeszcze przed powstaniem Unii, tworzyły nie tylko grupy etniczne przymorza bałtyckiego, Bałtowie, Żmudzini, Jaćwingowie, ale w znamienitej części Rusini zamieszkujący księstwa Rusi Kijowskiej, wchłonięte w trakcie ekspansji Litwinów na wschód.
Bohdan Chmielnicki rozpoczął powstanie kozackie przeciwko Rzeczypospolitej, które przekształciło się w wieloletnią wojnę polsko-kozacką, wojnę, która faktycznie trwała do końca istnienia Rzeczypospolitej.
Był to czas, kiedy nie tylko powstała faktyczna unia Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego i nie tylko w Brześciu Litewskim powołana została unia religijna, ale też nieustannie toczyła się wojna z Kozakami.
Nasuwa się tu kilka pytań.
– Czy antypolskie wystąpienia Chmielnickiego, wspierane siłami wojsk Islama Gireja, zakończone ugodą polsko-kozacką pod Zborowem, mogło dać początek budowy państwowości kozacko-ukraińskiej? Wszak na mocy tej ugody powstał pod buławą hetmańską Chmielnickiego pierwszy, autonomiczny kozacki hetmanat.
– Gdyby nie zawarto w 1654 roku w Perejesławiu umowy pomiędzy Chmielnickim i Aleksym I, w której Chmielnicki oddał Kozaków oraz hetmanat kozacki pod władzę Moskwy, czy doszłoby do wojny Rzeczypospolitej z Rosją?
– Czy, gdyby Rosjanie podczas tej wojny, w obliczu trwającego jednocześnie „potopu” szwedzkiego, nie zawarli w listopadzie 1656 roku polsko-rosyjskiego rozejmu, historia potoczyłaby się dla nas inaczej?
– Co by się stało gdyby Szwecja wygrała tę wojnę, gdy już w grudniu 1656 roku zawarła w Radnot (dzisiaj Rumunia) antypolski sojusz, zakładający rozbiór Rzeczypospolitej pomiędzy wojska sojusznicze, w tym kozackie?
– Jaka byłaby rzeczywistość Rzeczypospolitej, gdyby zawarte we wrześniu 1658 roku w Hadziaczu porozumienie pomiędzy Rzeczypospolitą a Kozakami zaporoskimi weszło w życie. Jak wyglądałaby Rzeczypospolita Trojga Narodów? Gdyby ta umowa stała się rzeczywistością?
Pytań jest więcej i z pewnością kiedyś do nich powrócę, ale skoro jestem przy tym temacie, to wydaje mi się, że gdyby doszło do porozumienia w Hadziaczu, to dzisiaj nie byłoby tej zawiłej historycznie przeszkody polsko-ukraińskiej jaką jest wzajemne współistnienie. Wszak idea stworzenia Rzeczypospolitej Trojga Narodów, miała na celu właśnie, trwałe uregulowanie stosunków polsko-kozackich. Kozacki hetmanat posiadał własną administrację, wojsko, skarb, odrębne od kościoła unickiego władze prawosławne, miał przedstawicielstwo w Senacie Rzeczypospolitej, a także Księstwa Ruskiego”. Utworzenie na tej bazie nowego tworu geopolitycznego być może w przyszłości stałoby się zalążkiem wolnego państwa Ukrainy. Umowy traktatowe zawierały również zobowiązanie się do zawarcia umów pokojowych Rzeczypospolitej (już) Trojga Narodów, z Chanatem Krymskim oraz Turcją. Ten „manewr” mógłby się przyczynić do uznania przez władze „problematycznych” sąsiadów, nowo powstałego w rejonie Księstwa i, co za tym idzie, rozładować napiętą sytuację na południowo-wschodnich pograniczach.
Niestety ten traktat, zawarty przez Jana Kazimierza z przychylnym Polsce Hetmanem Kozackim Janem (Iwanem) Wychowskim, nie znalazł poparcia ani w Rosji ani u większości wspólnoty kozackiej. Umowa zamiast uspokoić panujące wśród kozaków antypolskie nastroje, doprowadziła do rozłamu. Iwana Wychowskiego pozbawiono buławy, a hetmanem obrano syna Bohdana Chmielnickiego, Jurę, który odrzuciwszy układy z Rzecząpospolitą ponownie oddał Kozaczczyznę, pod „carski parasol”. Sytuacja ta przyspieszyła wznowienie w roku 1659 kofliktu polsko-rosyjskiego rozpoczętego w roku 1654. Na szczęście wojskom kozacko-rosyjskim nie udało się pokonać tym razem dobrze przygotowanej przez Stefana Czarneckiego polskiej armii. Jednak walki nie przyniosły zasadniczych rozstrzygnięć, co w roku 1664 doprowadziło obie strony do podjęcia rokowań pokojowych, zakończonych podpisanym trzy lata później (styczeń 1667) rozejmem w Andruszkowie.
Kolejnym pytaniem, które w tym momencie przychodzi mi na myśl, jest:
– Jaki wpływ na dzisiejszą rzeczywistość ukraińską miał ten rozejm zawarty w Andruszkowie, a potwierdzony podpisaniem przez Rzeczypospolitą i Rosję w 1686 roku pokoju „wieczystego”?
Pytanie wydaje się banalne. Jednakże, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że rozejm dotyczył też podziału hetmanatu kozackiego pomiędzy Rzeczpospolitą i Rosję, a granice podziału w przybliżeniu przebiegały wzdłuż tych linii, do których (prawdopodobnie) Putin dzisiaj rości sobie prawo to … No właśnie?
Wówczas, w roku 1667, Rosja na mocy tej umowy otrzymała województwo czernichowskiego, ziemię smoleńską i siewierską oraz wschodni brzeg Dniepru (Zadnieprze). Rosja nie miała rościć sobie prawa do Kijowa i terenów przyległych, które, zgodnie z traktatem, miały na dwa lata należeć do Rosji, po czym zostałyby włączone do Rzeczypospolitej. Natomiast tereny byłego hetmanatu po zachodniej stronie Dniepru (Przeddnieprze) otrzymała Unia Polsko-Litewska.
A więc, czy dzisiejsze roszczenia Rosji do tych ziem to przypadek?
Te dwa wydarzenia, czyli ugoda w Hadziaczu oraz rozejm andruszowski, warte były, by o szerzej o nich wspomnieć.
Jakkolwiek rozejm andruszowski na wiele lat ocieplił stosunki polsko-rosyjskie, o tyle w stosunkach polsko-kozackich niestety zmian nie było. Właściwie do 1795 roku, a więc do ostatniego rozbioru, Kozacy stanowili poważny problem nie tylko dla Rzeczypospolitej, ale także dla całego regionu. Wspomnę tu chociażby wojnę polsko-turecką z 1672 roku, wspartą niechętnymi Rzeczypospolitej oddziałami kozackimi, wojnę szwedzko-rosyjską z 1709 roku, gdzie wojska Kozackie, pod dowództwem Iwana Mazepy, walczyły po stronie Szwedów.
Takich wydarzeń w późniejszej historii było więcej.
Dlaczego o tym mówię?
Otóż fakty historyczne dotyczące nie tylko XVII czy XVIII wieku, ale aż po współczesność, potwierdzają, że Kozaczczyzna, zwłaszcza Zaporoska, była i jest nierozłącznym elementem twórczym historii narodu ukraińskiego. To prawda. Jednakże, wbrew temu co starają się przekazać nam niektórzy współcześni historycy, nie stanowiła ona jednoetnicznej wspólnoty tegoż narodu.
Pojęcie jednoetniczności narodu ukraińskiego zaczęło się pojawiać dopiero w połowie dziewiętnastego stulecia w dziełach twórców ukraińskiego romantyzmu, zwłaszcza Tarasa Szewczenki czy Iwana Franko. Również wśród innych działaczy Bractwa Cyrylego i Metodego, szukających korzeni tożsamościowych narodu ukraińskiego, pojawiali się teoretycy ukraińskiego nacjonalizmu. Idee przez nich tworzone nie przetrwały próby czasu terenie zaboru rosyjskiego. Jednakże przemycone do zaboru austriackiego bardzo szybko rozprzestrzeniły się wśród tych, którzy uważali się za spadkobierców tożsamości kozackiej. To właśnie tu tworzyła się organizacja wspólnoty Ukraińców, żywy organizm społeczeństwa świadomego swojej narodowej tożsamości. Tę „dziewiczą”, budowaną na fundamentach jednoetniczności, wspólnotę narodową, wykorzystały organizacje nacjonalistyczne. Ukraiński nacjonalizm pokazał swoje prawdziwe antypolskie oblicze już w czasach zaborów.
Pierwsza wojna światowa zwłaszcza jej końcówka, wskazała kierunek, w jakim zaczął podążał naród ukraiński. Był to kierunek ku zachodowi.
Zarówno Austria jak i Prusy, licząc się z tym, że przyjdzie im się zmierzyć militarnie z niedawnym sojusznikiem, cesarstwem rosyjskim, postanowiły wesprzeć działania narodowo-twórcze Ukraińców, aspirujących do utworzenia własnego państwa narodowego. Byłaby to broń przeciwko i Polakom i Rosjanom. Po przegranej wojnie ani Austrii ani Prusom nie udało się w pełni osiągnąć tego celu. Ale to jednak w Austrii, w Wiedniu, „roku pańskiego” 1929, pod kierownictwem Jewhena Konowalca narodziła się organizacja OUN, w której stawiali pierwsze kroki Stefan Bandera, Roman Szuchowych i inni.
Cdn.
