Czyli gdzie jest Don Kichot?
Pytanie ważne, bo worków na drzewach całe masy. Pytam, bo Don Kichot obiecał, że będzie walczył z workami, po czym pojechał, a worków przybywa.


Ten po lewej w Berlinie, ten po prawej w Warszawie, przyłapany przez wiadomo kogo.
Samojeden i Don Kichot nie da rady. Trzeba by krucjatę ogłosić, niech król wezwie poddanych do boju. Bo worki są wszędzie, na drzewach , w rowach, na łąkach, nawet na dnie Rowu Mariańskiego.
Król Borowik Prawdziwy szedł lasem
postukując swym jedynym obcasem,
a ze złości brunatny był cały,
bo worki mu przeszkadzały.
Tedy siadł uroczyście pod dębem
I rozkazał na alarm bić w bęben:
„Hej, grzyby, grzyby,
Przybywajcie do mojej siedziby,
Przybywajcie orężnymi pułkami,
Wyruszamy na wojnę z workami”.
To wiadomo, Brzechwa, z lekka poprawiony. A tymczasem w Berlinie nie ma Rosynanta, jest Rosynanta, czyli nasza szkapa. Ela znalazła ją na pewnym placu zabaw, trochę mizerną i chyba trochę ślepą. W każdym razie w sam raz partnerka dla pierwowzoru.


A ja rozmyślając o workach, znalazłam w sieci dwa artykuły o tychże, jeden w polskim czasopiśmie wegańskim:
A jeden w niemieckim wydaniu National Geographic:
https://www.nationalgeographic.de/umwelt/2019/04/mikroplastik-verbreitet-sich-auch-ueber-die-luft
Don Kichocie przybywaj!
