W kinie

Ewa Maria Slaska

Dziękuję Sandrze i Jackowi za kupon na bilety do kin York w Berlinie, który dostałam w prezencie gwiazdkowym i który umożliwił mi obejrzenie tych wszystkich filmów / danke an Sandra und Jacek für den Kinogutschein als mein Weihnachtsgeschenk, dank dem ich all diese Filme gesehen habe 🙂

***
Byłam ostatnio kilka razy w kinie, podzielę się więc z Wami moją opinią, która poniekąd wcale nie zgadza się z obiegową oceną filmów, które obejrzałam w styczniu 2025 roku.

W pokoju obok (The room next door)

Reżyser Pedro Almodovar, który jest też autorem scenariusza; film hiszpański, ale po angielsku, muzyka Alberto Iglesias. Producentem jest Agustín Almodóvar, brat Pedra. Występują Tilda Swinton i Julianne Moor. Film otrzymał w ubiegłym roku trzy Złote Lwy na festiwalu filmowym w Wenecji. Nagrodzony został film, reżyser i muzyka. A Tilda Swinton odznaczona została amerykańską nagrodą telewizyjną i filmową Złoty Glob.
Mnie film wzruszył, choć jednocześnie miałam wrażenie, które przy Almodowarze mam bardzo często, że film ma zaprezentować pewien temat, czyli że jest, jak się mawiało dawniej w Polsce, plakatowy. Ciekawe, że jeszcze wcześniej o takich dziełach mówiło się, że są tendencyjne. Powieścią tendencyjną, piętnującą lenistwo ziemiaństwa i stawiającą pozytywne wzory, było Nad Niemnem. No więc film jest na pewno tendencyjny, ale w tak ważnej sprawie, że można mu wybaczyć pewną sztywność postaci i ich płytkość. No ale przecież nie mają być żywymi ludźmi, tylko prezentować tezę.
Jak zwykle u Almodowara, zachwycają niezwykle intensywne kolory, czerwony, zielony, ciemnoniebieski.

Podobał mi się.

Queer

 filmy włoskiego reżysera Luca Guadagnino nakręcony w roku 2024 w oparciu o na w pół autobiograficzną powieść przedstawiciela młodych gniewnych amerykańskich pisarzy i poetów, tzw. Beat Generation, Williama S. Burroughsa (również  Jack Kerouac i Allen Ginsberg należeli do tego ugrupowania). Scenariusz jest dziełem Justina Kuritzkesa, który napisał też scenariusz do poprzedniego filmu Luki Guadagnino – Challengers. Producentką filmu była Sophie Coppola. Rolę starzejącego się, zdesperowanego pisarza homoseksualisty gra Daniel Craig. Film był nominowany do bardzo wielu ważnych nagród filmowych (otrzymał ich jednak niewiele). Zbiera też bardzo dobre recenzje, mimo że np w Niemczech długo trwało, zanim jakieś kina zdecydowały się na projekcję tego obrazu, z uwagi na jego wręcz pornograficznie dokładne sekwencje seksualne.

No cóż, mi się nie tylko nie podobał, ale też mnie znużył, wymęczył i wynudził.
Nie podobał mi się.
Jego akcja toczy się w Meksyku w latach 30, podobnie jak akcja następnego filmu z mojej styczniowej orgii chodzenia do kina.

Emilia Perez

Przyjmijmy w skrócie, że Emilia Perez, film francuskiego reżysera Jacquesa Audiarda, to film o zmianie płci. Jest to bardzo uproszczona informacja, bo Audiard, autor wielu ostrych filmów, zrobił film głęboki i wielowarstwowy. Przed wielu laty widziałam inny jego film, Smak krwi i rdzy, film z roku 2012 z niezwykłą aktorką, Marion Cotillard. Film jest trudny, piękny i ostry. okrutny i rozpaczliwy zarazem. To film o strasznym ludzkim Losie, który każdego z nas może dopaść. Emilia Perez prezentuje pozornie inną perspektywę, perspektywę człowieka, który ma pieniądze i może wszystko. Myśli, że może wszystko. Bo życie jednak nie da się dowolnie odmieniać, nawet za największe pieniądze. Czy reżyser myślał tu o Trumpie i o Musku, czy to tylko ja chciałabym, żeby tak było?

W Emilii Perez rolę tytułową gra hiszpańska aktorka transpłciowa Karla Sofía Gascón i jest to bardzo dobra rola. Audiard najwyraźniej stosuje się do ostatnich zaleceń, by twórcy filmowi i teatralni obsadzali w specyficznych rolach społecznych czy etnicznych osoby należące do danej grupy, co na przykład w filmie Queer nie zostało zrealizowane.

W kategoriach kinowych film Emilia Pérez otrzymał 10 nominacji w kkonkursie Złotych Globów, co jest najwyższym wynikiem edycji i drugim najwyższym w historii Złotych Globów (zaraz za Nashville z 1975); film otrzymał najwięcej nagród w kategoriach kinowych. Otrzymał pięć nagród w Cannes, ma też 13 nominacji do Oscara 2025.

Historia opowiedziana w filmie jest skomplikowana, dramatyczna i okrutna, a choć przez jakiś czas wydaje się, że można się wyrwać z okowów zła, zło wraca, jak w nauce Jezusa, który na górze Golgota pouczył Piotra, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. W moim odczuciu film potwierdza też moją prywatną tezę, że nie da się zakłamać tego, co było, a im bardziej się staramy, tym pewniejsze jest to, że coś nas kiedyś zdradzi, albo my zdradzimy swoje nowe ja – świadomie lub przez przypadek.

Podobał mi się.

W zdumiewający sposób ten drapieżny thriller skojarzył mi się ze spokojną relacją o skromnym mężczyźnie z prowincjonalnego polskiego miasteczka, który z niezwykłym uporem pokonuje wszelkie przeszkody, aby zrealizować swoją potrzebę zostania kobietą w zapyziałym i biednym PRL-u.

Kobieta z

film Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta z 2024 roku, podobnie jak Emilia Perez porusza problematykę zmiany płci.
Po buńczucznych deklaracjach Trumpa nie wiadomo, czy oba filmy nie stanowią ostatniej legalnej wypowiedzi na temat tranzycji, jaką mogli obejrzeć widzowie w USA. W tym kontekście rewolucyjna pieśń kończąca film meksykański staje się być może nie tylko wezwaniem do sprzeciwu wobec bezprawia mafii, ale też do obrony naszych osiągnięć społecznych, takich jak tolerancja wobec osób LGBT+ i zgoda na legalną zmianę tożsamości płciowej.
Mamy nadzieję, mówią reżyserzy polskiego obrazu, że nasz film nie tylko pomoże ludziom zrozumieć, co to znaczy być osobą transpłciową, ale także doda odwagi setkom młodych ludzi, którzy identyfikują się jako osoby trans, ale boją się mówić o tym publicznie. Przede wszystkim mamy nadzieję, że zwiększy to poparcie dla zmian w prawie, które zagwarantują im życie bez zagrożeń.
Nie podobał mi się.

Ale o ile film Szumowskiej i Englerta mnie znudził i, przyznaję się, zirytował, o tyle Emilia Perez wydaje mi się obrazem bardzo cennym i wartym obejrzenia. Jest to film muzikalowy, co sprawia, że i w tym aspekcie skojarzył mi się z ostatnio oglądaną polską produkcją:

Vika!
Vika! to też produkcja z ostatniego roku, ale reżyserka, Agnieszka Zwiefka, zbierała i nakręcała materiały przez cztery lata. Z założenia Vika! miała być filmem dokumentalnym o najstarszej didżejce w Polsce i jednej z najstarszych na świecie. Jednak w trakcie pracy reżyserka i autorka scenariusza, Agnieszka Zwiefka przekształciła film w zachwycający kolorowy musikal.
Wirginia Vika Szmyt od wielu lat występuje jako didżejka w Polsce, mieszkańcy Warszawy spotykali ją w klubach, na paradach KODu, na paradach Równości, w pochodach seniorów. Zawsze pogodna, roztańczona, barwna i niekonwencjonalna, kobieta zaprzeczająca ponuremu faktowi, że starość jest beznadziejna, nudna i szara.
Jeśli myślicie, że starość jest wstrętna, idźcie do kina. Film właśnie wszedł na ekrany w Niemczech.

Podobał mi się.

I wreszcie ostatni film, jaki obejrzałam, polsko-amerykański film o Polsce:

Prawdziwy ból (A real pain)

I od razu powiem, nie podobał mi się, ale trzeba obejrzeć

Reżyser, autor scenariusza i odtwórca jednej z dwóch głównych ról – Jesse Eisenberg. Drugą główną rolę gra Kieran Culkin. Tytuł ma w amerykańskim podwójne znaczenie – chodzi bowiem o rodzinne obciążenie dwóch młodych amerykańskich mężczyzn (kuzynów) traumą Holokaustu, z drugiej jednak strony jeden z bohaterów, ten porządniejszy, określa tego drugiego jako prawdziwą plagę. Niemiecki dystrybutor nazywa film tragikomedią. Niemcy się w trakcie seansu sporo śmieją.
Dwaj kuzyni jadą do Polski, aby po 80 latach uczcić pamięć swojej żydowskiej babci. Babcia miała za sobą tułaczkę po różnych obozach koncentracyjnych, ale przeżyła ją i po wojnie zamieszkała w Nowym Jorku. Młodzi ludzie odwiedzają Warszawę, Lublin i Krasnystaw. W Lublinie idą do obozu koncentracyjnego Majdanek.
Film jest przede wszystkim rozliczeniem z naszym współczesnym brakiem empatii.
Poska jest w tym filmie piękna, kolorowa, nowoczesna i prawdziwa, nie przelukrowana i nie uczerniona. I niezwykła muzyka. No cóż – Chopin.


2 thoughts on “W kinie

  1. Dziękuję Ewie za te filmowe porady… ze swej strony dodam jeszcze dwa filmy: Konklawe, mnie się bardzo podobał: wspaniale grany i widzi się wnętrza Watykanu normalnie niedostępne dla publicznońci do tego jeszcze zgrabny wątek kryminalno-thrillowy, naprawdę wart zobaczenia.

    Die Saat des heiligen Feigenbaums, co prawda określany jako film kriminalny, dla mnie prawie dokument, za dlugi, skrócilabym o conajmniej 30 min. Wart zobaczenia, bo pokazuje co reżym potrafi zrobić z pozytywnych ludzi.

  2. Tak, potwierdzam film “Konklawa” zrobił na mnie duże wrażenie, z powodów wyźej opisanych już przez panią Monikę, a i szczególnie podobało mi się zaskakujące zakończenie filmu: worek niespodzianek, które wywołują sympatyczne uczucie totalnej akceptacji tego świeżego powiewu czegoś zupełnie nowego, (w tak dotąd betonowej, “ludzkiej strukturze” Watykanu), z najmniej spodziewanego kierunku, perełka.

    Inne propozycje zaciekawiły mnie dzięki Ewie, dziękuję.

Leave a comment