Tanja Krüger & Joasia Rubinroth
Gjumri to drugie co do wielkości miasto w Armenii; było kiedyś centrum sztuki i kultury. Tu spotkali się akwarelisci z całego świata, „top 10, śmietanka świata”, jak nam opowiedział Michał Suffczyński architekt i akwarelista z Wawy :):):).
Do Gjumri się jedzie pociągiem i ląduje na pałacowym dworcu.



Miasto zostało bardzo zburzone podczas trzęsienia ziemi w 1988 roku.
Na zdjęciu pierwszym Gjumri sto lat temu. W Gjumri są dwa rodzaje bardzo znanych domów. Te w górnym rzędzie po prawej zostały zbudowane z tufu wulkanicznego; na zdjęciu są domy z szarego tufu, ale może być czerwony albo różowy. Zdjęcie po lewej w drugim rzędzie to okno w tzw. “domik(u)”, domku w metalowym kontenerze; takie domki postawiono po trzęsieniu ziemi. Podobno tysiące osób nadal jeszcze mieszka w kontenerach, ale jak się idzie przez miasto, to oprócz hali, nie widać zburzeń, już wszystko zostało zreperowano, a wygląda jak stare.
Na zdjęciu na dole po prawej: nasza kolacja w Gjumri. Prąd się psuje i szczęśliwy, kto ma świece.




A tu w tym niczym za miastem koło bazy wojskowej, w kraterze – miejsce do którego Rosjanie aż specjalnie przylatują do Armenii.






W muzeum, dwie siostry malarki, Yeranuhi i Mariam Aslamazyan, malowały jeździły po całym świecie.














Samochody, dziś jak w latach 70.







Prada i Gucci koło pietruszki, na nagrobkach dzieci, na każdym T-Shircie.



