Katarzyna Krenz
Akwarela Gotland Katarzyna Krenz
6. In statu usucapiendi
Stary Poeta rozejrzał się wokół.
Pierwsza myśl przeraziła go nie na żarty:
będzie musiał zacząć wszystko od początku.
Przywołać ptaki. Narysować mapy. Wytyczyć
cardo et decumanus, co już samo w sobie
było zadaniem ponad siły. A wiedział, że
tym razem Bóg, który kiedyś był osią i
ziarnem wszystkiego, już mu nie pomoże.
Albowiem bogowie żyją w nas i
wraz z nami odchodzą.
Zapragnął ukryć się, zapomnieć
o swoim nowym miejscu na ziemi
pośrodku pustego świata.
Uciec, gdyby tylko mógł uciec!
Nagi i drżący, wyruszył w głąb wyspy.
Na wydmach zebrał suche trawy,
z których splótł skrzydła. Znalazł
w dziewiczym lesie gałęzie na szałas
i kilka garści mchu na posłanie. Po wielu
nieudanych próbach skrzesał ogień – dym
sypnął iskrami przeszłości i przypomnienia.
Czyż nie tak było na początku i nie tak
miało pozostać do końca?
Zapłakał z rozpaczy. To prawda,
skrzydła szumiały natchnieniem,
szałas dawał schronienie, a ogień –
ciepło i nadzieję. Lecz przecież on,
pozbawiony świadectwa źródeł pisanych,
mógł się pomylić: pamięć bywa ulotna,
a on był samotny, porzucony
na wyspie milczenia. Ocalony.
22/23 listopada 2010

