Katarzyna Krenz

4. Samotny myśliwy
Z kim się związać,
dopóki śmierć nas nie rozłączy –
Komu zaufać, a kogo jak ognia
strzec się o szarej godzinie przed świtem –
Kogo zdradzić z nudów, a kogo
dla zysku oszukać, z przekupnej natury –
Komu zaśpiewać pieśń Schuberta,
pięknie, jak dotąd nikt tego nie uczynił –
Kogo uleczyć, ocalić, pouczyć, gdy drogę
zgubi, a komu w biedzie rękę podać –
Do kogo zawołać: bracie, wrogu,
miłości moja, nie czekaj na mnie!
*
Przyłożył dłonie do ust i zawołał:
Hop, hop, czy ktoś mnie słyszy? Lecz
jego głos zamarł, zdmuchnięty wiatrem.
Pomyślał:
Niepotrzebnie pytam, znam odpowiedź.
Pozbawiony drugiego głosu, nasz głos
jest martwy jak popiół, rozwiewa go wiatr.
Dotknął lewego żebra w miejscu,
gdzie biło mu serce –
Oszalałe. Zrozpaczone. Samotne.

To dla mnie najpiękniejsza część “Myśliwego”. Dziękuję⚘
Przepiękne akwarele, wspaniałe mądre wiersze, dziękuję Kasiu!