Marek Włodarczak alias Tabor Regresywny
Tusk zapowiedział rozliczenie, zadość uczynienie i pojednanie. Biorąc pod uwagę problemy z rozliczeniem, pojednania możemy nie doczekać. Może lepiej zacząć od pojednania.
Pojednanie należy oprzeć na czymś z czym wszyscy się zgadzają. Wszyscy Polacy zgadzają się z tym, że demokracja, konstytucja i praworządność zostały połamane i podeptane. I tu zgoda się kończy, obie strony oskarżają się nawzajem o wprowadzenie chaosu a nawet o zamach stanu . A to tylko taka mała intryga za pomocą trzech peso. ( To są kolejne moje wpisy na fb)
ZAŁOŻENIA
10 stycznia
Pytanie 1. Jaka jest szansa na to, że po jesiennych wyborach w Polsce, strona przegrana pogratuluje drugiej stronie wygranej?
11 stycznia
Pytanie 2. Czy istnieje obawa, że wybory skończą się awanturą, bo jedna ze stron ich nie uzna?
12 stycznia
Wniosek. Trzeba zmienić formułę wyborów. Te demokratyczne nie zdały egzaminu.

FORMUŁA
13 stycznia
Reformę wyborów należałoby zacząć od reformy kampanii wyborczej. A że szumnie zapowiadane reformy z reguły nie wychodzą, lepiej zrobić to po cichu. Wszyscy myślą, że „dobra zmiana” to określenie formacji politycznej, która zdobyła władzę w 2015 roku. Nic bardziej mylnego. Termin „dobra zmiana” pojawił się w kampanii wyborczej. Wybory się skończyły a oni nadal nazywali się „dobrą zmianą” jakby nie zauważyli, że je wygrali. Trzeba sobie zdać sprawę, że to nie jest rząd, to sowicie opłacany komitet wyborczy, który od 8 lat prowadzi kampanię wyborczą przy użyciu aparatu władzy, mediów publicznych a nawet kk i opozycji. Opozycji, która bezskutecznie próbuje rządzić z drugiego szeregu, bo ktoś musi rządzić i stąd słusznie nazywana jest „totalną opozycją”. Rodzi się zatem pytanie: czyj to komitet wyborczy o nazwie „dobra zmiana? Na pewno nie zjednoczonej prawicy bo oni nie chcą rządzić, bo wiedzą, że nie potrafią. Kto za tym stoi? Kogo mamy wybierać?
14 stycznia
No właśnie. Czyja to kampania wyborcza? Kogo będziemy wybierać? Nikogo. Władza to zbyt poważna sprawa by powierzyć ją wyborcom. Wybierać to sobie możemy numery toto-lotka albo Miss Polonia a nie władze. No ewentualnie wybierać można ludzi na stanowiska. Ale to jest pozorna władza. Taką władzę można zrobić na szaro bo nie da się jej przekonać, że białe jest białe a czarne jest czarne. Rzeczywista władza sama bierze sprawy w swoje ręce. Kropka. Pozostaje tylko pytanie: na co nam te osiem lat permanentnej kampanii wyborczej ? Czy w ogóle jest co wybierać?
15 stycznia
Celem kampanii wyborczej jest pokazanie siebie z jak najlepszej strony i obrzydzenie przeciwnika. Nie mając nic do zaoferowania, bo nic nie mam, pozostaje mi oprzeć kampanię wyborczą na obrzydzaniu przeciwnika. Wszelkimi sposobami. Cel uświęca środki. Problem w tym, że celu można nie osiągnąć, a smród po użytych środkach zostanie. Lepiej powierzyć to komuś innemu. „Dobra zmiana” jest mistrzem w obrzydzaniu wszystkiego, bez przebierania w środkach. Stąd powierzyliśmy prowadzenie kampanii wyborczej komitetowi wyborczemu o obiecującej nazwie „dobra zmiana”. Trzeba przyznać, że dobrze im idzie. Ja sam nie mogę już na to patrzeć. Znajomy poprosił mnie bym go nauczył żeglowania. Lepiej na ten czas zajmę się organizacją Kursu Sztuki Żeglowania. Jakby komuś do końca wszystko zbrzydło i nie mógł już na to patrzeć, to zawsze będzie jeszcze Wędrowny Kurs Sztuki Żeglowania, każde ręce się przydadzą . A o pieniądze nie trzeba się martwić – leżą na ziemi. „Szefowa” jest tego dowodem.
MARSZ
14 marca
Żona zapisała mnie na Marsz dla Odry. Powiedziała bym zabrał wszystkie swoje wózki i wy… wywędrował. Jak ja sobie sam poradzę?
12 czerwca
W trakcie Marszu dla Odry miałem odebrać honorarium autorskie w kwocie trzy pesos kubańskie w jednym banknocie i przeznaczyć je na przyznanie Odrze osobowości prawnej. Z przyczyn obiektywnych nie doszło do tego a i sytuacja prawna się zmieniła. Sejm uchwalił spec-ustawę o zagospodarowaniu Odry. Należałoby ją zaskarżyć za naruszenie zdrowego rozsądku, ale gdzie szukać zdrowego rozsądku? Nie pozostaje mi nic innego jak przeznaczyć te trzy pesos na oba lenie żondu środkami artystycznymi. Te trzy pesos czekają na mnie w Berlinie, by je odebrać będę potrzebował dwóch łodzi trzech wozów i czterech kobiet. Mam półtorej łodzi, dwa wozy i i dwie kobiety na początek. Liczę na liczne zgłoszenia.
Podjąłem trzy próby marszu do Berlina. Za każdym razem utknąłem w Ścinawie. Aż w końcu poprosiłem Ewę Marię, by wysłała mi je pocztą.
TRZY PESOS
2 sierpnia
Po siedmiu dniach dotarła do mnie przesyłka z Berlina a w niej trzy pesos Kubańskie. Po dokładnym obejrzeniu banknotu doszedłem do wniosku, że przeznaczanie trzech pesos na oba lenie żondu, to byłaby duża niegospodarność, wręcz rozrzutność. Jedno pesos powinno wystarczyć. Pozostaje nam jeszcze dwa pesos. Drugie pesos z tych trzech przeznaczamy na obalenie demokracji. Nie może być tak, że po obaleniu jednego rządu jakiś inny wejdzie nam w paradę. Zostaje mi jeszcze ostatnie trzecie pesos i te przeznaczamy na niespodziankę.
I POPRAWKA
O mało co bym popełnił Czeski błąd. Pierwsze pesoso powinniśmy przeznaczyć na obalenie demokracji, a dopiero drugie na obalenie rządu. Nikt nam wtedy nie zarzuci, że to my obaliliśmy demokracje.
KUBUŚ PUCHATEK
4 sierpnia
Jest ważniejsza sprawa niż zakończenie hucpy o szumnej nazwie “dobra zmiana”. Tego nie da się wyrazić słowami, to można pokazać w drodze, wędrując. Alan Milne tak to opisał w Chatce Puchatka ” Bo my ciągle szukamy domu i nie możemy go znaleźć, za to wpadamy w dołek, więc pomyślałem sobie, że może zacznijmy szukać dołka, jak tylko z niego wyjdziemy. I to jest Dobra Myśl, bo może wtedy znajdziemy coś, czego wcale nie szukamy i to będzie to czego szukamy naprawdę”
30 SIERPNIA
Powiedzmy sobie szczerze, demokracja parlamentarna to staroć z poprzedniego stulecia, zupełnie nie pasująca do dzisiejszego świata. Przydałoby się coś nowego, jakiś nowy powiew wiatru historii. Myślę, że jesteśmy świadkami narodzin nowego systemu politycznego, wykluwającego się na naszych oczach. Za jego początek proponuję uznać moment, w którym Jarosław Kaczyński oświadcza w Sejmie – “nikt mnie nie przekona, że białe jest białe a czarne jest czarne”. Nową formację ustrojową proponuję nazwać dyktaturą absurdalną.
Wracając do dyktatury absurdalnej, różni się ona od zwykłej tym, że w zwykłej dyktaturze prezydent i rząd są marionetkami w rękach despotycznego dyktatora, a w dyktaturze absurdalnej to dyktator jest bezwolną marionetką w szponach absurdalnej idei wyrażonej przez całkiem sympatycznego misia o małym rozumku, a prezydent i rząd to marionetki w rękach marionetki. Absurd?
I to niezależne od tego która strona obsadza stanowiska.
Wtorek 30 stycznia
Znajomi zarzucają mi, że jestem anarchistą. No faktycznie, jestem przeciwnikiem państwa, religii, granic. Tylko czy cyganie z czasu taborów, którzy nie mieli państwa, nie mieli religii a granic nie uznawali, byli anarchistami? Byłbym anarchistą, gdybym przy moich poglądach szedł z postępem gospodarczym i cywilizacyjnym. A ja dokładnie w drugą stronę.
