“Zwykła przeciętność nie całkiem przeciętnych uczuć, czyli:” 

Teresa Rudolf

“A ty ptaszku, gdzie swe gniazdo masz?”

Kiedyś pomyślałam, żeby napisać krótko o jednym ze zjawisk, które spotykam w sobie, a nie wiem jak to jest u innych. 

Nie piszę tu o koneserach, znawcach muzyki, zajmujących się nią zawodowo lub z zamiłowania. Chcę napisać o zwykłych ludziach, mających jedynie może bardziej wrażliwe ucho, połączone (zależnie od nastroju) z jakąś emocjonalną percepcją.

Możnaby porównać to z odbiorem zjawiska przyrody lub dzieła sztuki (np. zachwyt nad jakimś obrazem). Muzyka jest w tym przypadku jedynie bodźcem, “dziubiącym” nagle duszę. A “dziubać”, lub “gonić mnie”, może wszystko, tak jak to już napisałam.

I  choć trudno mi, ale rozumiem niektórych ludzi (ich gust znajduje się nieraz poza moim progiem wrażliwości), że akurat lubią i śpiewają sobie niektóre piosenki z Disco-Polo (byle nie po pijaku i nie za głośno) lub jakieś inne szlagiery, a czasem i wśród nich znajdzie się nagle coś, co za mną “pobiegnie”, najczęściej z tych tzw. wpadających w ucho, przy których na dodatek bardzo dobrze się tańczy.

Czasem się więc coś do człowieka przyczepi, ale na szczęście dużo mniej szkodliwie niż kleszcz…

Nie mogę tutaj nie wspomnieć o Jerzym Pilchu, który był akurat miłośnikiem dobrej muzyki, który w opowiadaniu “Żółta sukienka” (w książce “Pod nocnym Aniołem”) napisał o tym, jak na okrągło (zanim znów musiał sięgnąć po alkohol), słuchał kiedyś melodii skomponowanej przez Karela Svobodę, a zagranej na saksofonie przez niejakiego Felixa Slovaćka.

Przeczytałam to i natychmiast znalazłam tę melodię w sieci, a potem nie opuszczała mnie na długo, bo saksofon też mnie czasem nieźle… goni.

A tytuł jej: “A ty ptaszku  gdzie swe gniazdko masz”

9 thoughts on ““Zwykła przeciętność nie całkiem przeciętnych uczuć, czyli:” 

  1. Tereso, jak ten ptaszek, z wlaściwym sobie wdziękiem dziubnęłaś ważny temat nałogów. Alkohol, podobnie, jak muzyka uzależniają, ale od tej drugiej trudniej się odzwyczaić. Całe szczęście. Być pod wpływem i nałogowo wtedy śpiewać – pełnym głosem, do tego na ulicy osiedla, kiedy wszyscy śpią, to jest już poważne wykroczenie. Nie powiem, że dopuściłem się go tylko jeden raz w czasach moich błędów i wypaczeń oraz, że stróże prawa w PRL, zawsze tylko grozili mi za to paluszkiem, ale było, minęło.

    Myślę natomiast, że jak ktoś poprawnie śpiewa, nie fałszuje, to od czasu do czasu powinno mu się pozwolić na publiczne prezentowanie talentu nawet na ulicy, kiedy wszyscy śpią i niech sobie tam nawet wcześniej wypije kieliszeczek dla kurażu, bo muzyka i alkohol dziwnym trafem są ze sobą spokrewnione. Włosi i Hiszpanie chociażby to robią i nikt ich za to nie gani, wręcz przeciwnie. Martwi mnie natomiast to, że nie wiedziałem o śmierci znakomitego Jerzego Pilcha.

    Dziękuję Ci Tereso także za ten utwór na saksofonie, rzeczywiście piękny.

  2. Dziękuję Zbychoo, masz rację, trzeba odróżniać zachowania sympatyczne, od tych przeszkadzających. Wszystko co robi nam dobrze, jest potrzebne, bo to jakość życia. Ważne byśmy tego nie odbierali innym, a oni nam.
    Tak, bardzo byłam zasmucona śmiercią
    Jerzego P. Miał w sobie właśnie jakąś tragiczną lekkość, co normalnie jest prawie nie do pogodzenia. Fenomen.
    Pozdrawiam

  3. Drogi Tiborze, masz absolutną rację, jak można było w tytule książki taki błąd zrobić?
    To “m” i “n” leżą tak “astygmatycznie” blisko siebie (a tę wadę mam), że wogóle nawet tego nie zauważym, aż do teraz…Dziękuję, że zwróciłeś uwagę, bo tak, by już pewnie zostało, a z tej niewiedzy bym się publicznie w piekle poniewierała. Jeszcze raz dzięki, a WSZYSTKICH czytelników BARDZO przepraszam.
    Pozdrawiam, dobrego weekendu, fajnie że jesteś czujny …DZIĘKUJĘ.

    1. jaki czujny? po prostu troche znam pilcha ( zwłaszcza z okresu jak
      pisał w tygodniku powszechnym ), i to by było na tyle,
      amen

  4. Hej Tiborze, to było tylko i wyłącznie uznanie dla Ciebie, bo nikt inny tego nie zauważył, lub po prostu nie skomentował. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

  5. Tak Tiborze, brawo, jako adminka też tego nie zauważyłam, a jak wiadomo autor może pisać, co i jak chce, a admin musi być czujny. A tu nie ja byłam czujna, tylko Ty, Serdecznie dziękuję. Zostawiam te litery w tekścvie niezmienione, żeby było wiadomo, czego dotyczą te komentarze 😉

    1. dobra, wykorzystam więc okazję
      i przypomnę, że we wpisie WEGETARIANIE
      zacytowałaś moje tłumaczenie
      utworu Roger’a McGough’a;
      jeszcze raz proszę aby zamieścić tam skromne zdanie:
      spolszczył: T.J.<

Leave a comment