Renowacja domków tkaczy w Chełmsku Śląskim

Kochani, Dobrzy Ludzie!

Chełmsko Śląskie –

wieś leżąca w województwie dolnośląskim, w powiecie kamiennogórskim, w gminie Lubawka, kiedyś Schömberg. Jest to charakterystyczne miejsce w Sudetach, gdzie zachowały się drewniane domy tkaczy lnu, wybudowane przez Cytersów w roku 1707. Niezapomniany klimat tej miejscowości tworzą swoją unikatową architekturą ponad trzystuletnie budynki. Pierwotnie Chełmsko było miastem, dzisiaj nie posiada już praw miejskich.

Domów było pierwotnie dwanaście. Nazywano je apostołami, każdy dostał imię jednego z towarzyszy Jezusa. Kiedyś jeden spłonął. Akurat ten, który nosił imię Judasza.


Po kilku przypadkowych wizytach w tej miejscowości – w ramach poszukiwania miejsca, w którym mogłabym już na stałe zapuścić korzenie – wzywana przez echo tożsamości jako urodzona w Świdnicy wnuczka przesiedleńców ze Lwowa, pewnego znaczącego dnia zobaczyłam ogłoszenie o przetargu na wynajem jednego z domków tkaczy. Przeznaczenie dało o sobie znać natarczywą i pulsującą intuicją, nasunęło mi myśl, że po latach wędrowania po świecie – Chełmsko Śląskie jest tym miejscem, którego szukam. Miejscem do życia, pracy, działania i rozwoju, a także do niesienia pomocy, współpracy, realizacji celów i sięgania po więcej, według swoich przekonań, w dobrych intencjach.

Założona przeze mnie rok wcześniej Fundacja Fames Artis w pierwotnym zamiarze miała jedynie POMAGAĆ Uniwersytetowi Lwowskiemu, prowadząc siostrzany kierunek pisania ikon w Pustelni Złotego Lasu, w pokamedulskim, 400-letnim klasztorze. Jednak bardzo szybko działania Fundacji zaczęły dotykać potrzeb w innych miejscach i środowiskach, nie tylko kulturalnych. Jako autorka, scenarzystka i działaczka kultury stopniowo, przez lata, odkryłam w sobie misję społecznikowską, którą traktuję bardzo poważnie, odpowiedzialnie i etycznie pod każdym względem. Pole działania Fundacji  rozszerzało się stopniowo o malarstwo i teatr. Fundacja reaguje na każdą zgłaszaną potrzebę, pełni wiernie swoją misję, organizuje akcje, angażuje się.

I tak z dnia na dzień trzystuletnie domy, na drodze przetargu, rozpoczęły z Fundacją… drogę-pracę! Fundacja, której siłą jest  rodzina, a tym samym trzy kobiety-artystki, jest świadoma, że zabiera się za bardzo trudną misję. Pragnie zbudować miejsce żywej kultury, które miałoby charakter kliniki dla artystów – tych wykluczonych, niedocenionych, niezauważonych; dla tych, którzy nie zostali jeszcze odkryci, i dla tych już niechcianych. Jest w tym wyzwaniu siła trzech kobiet, które postanowiły walczyć o miejsce, o przestrzeń, o przyszłość tak niezwykłej szansy. Wiemy, że same niczego nie dokonamy!, że ludzie muszą działać razem. Nie jesteśmy sami na świecie, budujemy piękne przestrzenie  razem i chociaż brzmi to socjalistycznie, być może jest to jakaś droga.

Historia naszych ludzkich rodzin mówi nam, że nie chcemy syndromu odciętej ręki. Moja prababka, z domu Treffler, przed I wojną światową przybyła wraz z rodzicami jako Niemka w okolice Lwowa, gdzie jako kolonijna rodzina, otrzymali majątek oraz ziemię do uprawy. Tak to stali się obywatelami Polski. Mąż i ojciec rodziny objął służbę komendanta policji w Bóbrce. Kiedy jednak wybuchła wojna, nie podpisał listy Volksdeutschów i poszedł wraz z polskimi żołnierzami na front walczyć pod Monte Cassino. Babka została sama w majątku z trójką dzieci i jakby miała mało problemów, przygarnęła jeszcze trzech Żydów i ukrywała ich na strychu. Została wydana przez sąsiadów i tylko dlatego, że była Niemką, okupanci nie zabili jej, lecz wysłali do obozu koncentracyjnego na Śląsku. Po wojnie tylko kilka osób wiedziało, że babka jest Niemką. Najstarszy syn, który został pułkownikiem, zabronił jej komukolwiek mówić, że ma syna w Niemczech. Moja babcia pisała więc w tajemnicy listy po niemiecku do swojego syna, otrzymywane od niego paczki ukrywała przed sąsiadami, a sama nigdy nie przyznała się do swojego pochodzenia. Do końca swoich dni mieszkała w skromnym pokoiku, w domu najmłodszego syna. Dopiero po jej śmierci odkryłam jej tajemnicę.

Z tego powodu bez wahania postanowiłam nie zacierać śladów kultury niemieckiej w Chełmsku Śląskim. Jestem przekonana, że to, co wydarzyło się w przeszłości i tworzyło to miejsce, ubogaciło i wypełniło to nowe, które nadchodziło, nowe, czyli polskie. Widzę w tym miejscu ruch trzech kultur, polskiej, niemieckiej, ukraińskiej. Z chwilą, kiedy pozwolimy tym trzem wiatrom hulać po myślach, snach, drogach, marzeniach, śladach przeszłości, możemy przeżyć wiele cudownych doświadczeń. To miejsce jest prawdziwym rezerwuarem energii do życia!

Przejęliśmy trzy domy po tkaczach. Okazało się, że są w stanie uniemożliwiającym pracę twórczą i jakąkolwiek inną. Zdewastowane, zaniedbane przez różnych lokatorów, w końcu krzyknęły do nas: „Ratunku!” Fundacja przeznaczyła wszystkie prywatne środki na odnowienie dwóch pokoi w jednym z tych domów.

Bardzo dbam o to, by odtworzyć pierwotny charakter tych domów, zachować ich naturalność, nie ingerować w drewno i charakter architektury. Chcę doprowadzić je do stanu jak najmniej komercyjnego. Powoli udaje się przeprowadzić ten proces w pierwszym budynku. Efekty są niezwykle motywujące i podkreślają zbawienne dla istnienia tych domów działanie fundacji.

Docelowo chcemy odnowić trzy domy. Wiedziałam od początku, że jeden z nich poświęcę nobliście, Gerhartowi Hauptmannowi, twórcy dramatu Tkacze, który dobitnie rozumiał niedolę tytułowych tkaczy w owym trudnym dla nich czasie. Nie ma większego autorytetu literackiego w tych domach. Jeśli ktoś powie: „Dlaczego nie Polak? Czemu wracamy do Niemców? Budujmy swoją kulturę!”, takie stwierdzenie uznam za infantylne. Gdyby nie tkacze, Cystersi nigdy nie wybudowaliby tu takich domów. To właśnie śląscy tkacze swoją historią sprawili, że pisarz Hauptman się wybił. Tu, w tej kulturze i na tej ziemi.

Tuż za płotem, w Rudzie, mieszka nasza współczesna noblistka, wybitna Olga Tokarczuk. Czy to nie symboliczne? Zatem pierwszemu domowi patronuje Gerhart Hauptmann. To dom pisarza i dom aktora, dawna przestrzeń tkaczy wykluczonych. Niech stworzony przez nas nowy dom też będzie schronieniem, pomocą, kliniką dla artystów prowincjonalnych, niezauważonych, niedocenionych, odrzuconych, słabych, ale i tych, którzy potrafią jak zbuntowani tkacze odszukać w sobie siłę, wartość. Niech z tej kliniki wychodzą nobliści, siłacze sztuki!

Jako fundacja od teraz nie spoczniemy, dopóki nie zbudujemy w tym miejscu fabryki kultury. W projekt angażują się cudowni ludzie, co jest bardzo wzruszające. Chcemy stworzyć serię wydawniczą, którą już nazwaliśmy i zorganizowaliśmy proces jej ukazywania się. Pragniemy stworzyć miejsce pobytu dla pisarzy i chcemy, abyście to Wy zgłaszali nam potrzeby tych najskromniejszych, najcichszych, ale i zdolnych , którym potrzebna jest pomoc.

Stworzyliśmy Teatr Sudecki, który pozwoli nam pokazywać to, co odchodzi już w zapomnienie, co starsi pamiętają jeszcze gdzieś z przekazów, a co jest bogactwem tego miejsca. Niech więc Teatr Sudecki przejmie tę nader ważną misję, by tak jak słowo pisane, tak i mówione stało się częścią tej duchowej, niematerialnej wartości Sudetów.

Mam wizję tego miejsca jako domu szeptuchy, stojącego w starym sudeckim lesie, domu który posiada w sobie mądrość wielu pokoleń tych ziem… Niech dom pisarza i aktora –  gromadzi mądrość pokoleń, serdeczność i ciepło gościnności; wiarę w to, co każdy nosi w sercu, przy równoczesnej tolerancji dla odmienności.

Jednak nie poradzimy sobie sami z wyremontowaniem tych domów. Są one w naprawdę złym stanie. Aby funkcjonowały w sposób, który pozwoli Was w nich ugościć, Kochani, potrzeba 500 tysięcy złotych.

Liczymy, że są na tym świecie osoby, które zapragną mieć w swoich dokonaniach – jako jeden z życiowych sukcesów – postawienie na nogi domu pisarza czy domu aktora, z kameralną sceną im. Gerharta Hauptmanna w Chełmsku Śląskim. Ożywmy go w miejscu, gdzie jego tkacze każdego dnia w urokliwych domkach tworzyli charakterystyczną dla tego regionu kulturę i tradycję, dając światu piękny, naturalny len; len, o którym można by opowiadać w nieskończoność. Będziemy darczyńców reklamować na całym świecie i na każdej planecie!

Tak mówiąc o tkaczach i lnie, nie sposób nie wspomnieć, że jest w Chełmsku Śląskim wiele wspaniałych osób, pięknych ludzi, którzy z pasją już od wielu lat tworzą historię. Pomóżcie nam odbudować trzy domki tkaczy, w których będzie miejsce dla literatów, aktorów, przewodników, historyków i malarzy. Znacie doskonale Kazimierz nad Wisłą. Niechaj pozostanie Kazimierzem. Ale wypromujmy też podobnie Chełmsko , niech też stanie się wyjątkowym i dostrzegalnym miejscem, o którym będzie się mówić z dumą i nostalgią; miejscem, gdzie artyści będą chcieli zamieszkać, budzić się rano, pić kawę w kawiarni na rogu; gdzie będą mogli zamówić miód i ser u pana Heńka, a wieczorem u noblisty będą dyskutować o tym, jak pomóc Wandzie, która ma takie a nie inne problemy. I niech przyjeżdża Warszawa, niech Poznań wykupuje mieszkania, razem z Sokołowskiem, Mieroszowem. Pokażemy światu, że nie trzeba jechać do Toskanii, by emocje drgnęły. Aż w końcu tak Chełmsko zalśni, że Boguszów-Gorce przestanie wyprzedawać mieszkania za bezcen i przyjmie wracających studentów, którzy po zdobyciu dyplomu nie wyjadą, lecz zostaną, aby tworzyć te niedopisane studnie, oceany niewiarygodności, magii Dolnego Śląska.

Jak Nowa Ruda ma swoje Góry Literatury, oczywiście Olgę cudną i Karola, i tylu pięknych wariatów, tak pomóżcie mojej fundacji, aby miała swoją klinikę. I podobnie jak w sztuce kręconej w Chełmsku Śląskim przez znanych aktorów, Krystynę Jandę i Jurka Stuhra, niech fundacja będzie taką panią, która przychodzi z ratunkiem dla uśpionego i smutnego terenu, dla którego nie ma lekarstwa – niech zabije  miejscową dulszczyznę, stereotypy i lenistwo. Przyznajmy, że choćby z tego powodu warto!

Powiem na koniec tak: jak będą domki wyremontowane, to będzie dom pracy twórczej, to będą zlecenia dla potrzebujących artystów. Będzie galeria z ich dziełami, ba!, nawet kilka galerii. Będzie księgarnia, będzie teatr i wystawiane sztuki dla kameralnej widowni. Będą wystawy i warsztaty. Będą nagrywane filmy dokumentalne. Będą spotkania z ludźmi na miarę Nobla i w literaturze, i w miłości do świata. Będzie wydawnictwo i będzie wino. Będzie kawa i będzie piernik. Będzie loteria z wielką wygraną i pomoc dzięki tej loterii dla kogoś, kto stanie na nogi. I będziemy blisko z artystami ukraińskimi, szczególnie z tymi, którzy zostali tam – tam, gdzie zamienili pióro na karabin. I dla nich, i dla ich rodzin zawsze będzie u nas miejsce. A wszystko to będzie “megawartościowe”:)

I temu, kto teraz powiedział: „No, zobaczymy…”, odpowiadam jako prezeska tej fundacji: „No zobaczymy, zobaczymy!”:)  Kochani! Odbudujcie z nami trzy domki. Będą służyć światu, zareklamują WAS, PODKREŚLĄ Waszą rolę w tym, co dzisiaj jest, a czego jutro może już nie być.

I jeszcze jedna ważna zasada – i fundacji, i domów Hauptmanna. Prosimy o to, aby szanować nasze zasady, bo my szanujemy Was takich, jakimi jesteście. Nie róbmy sobie tego, czym sami nie chcemy być dotknięci. Przyświeca nam dewiza: Kochaj i rób, co chcesz! W życiu i w świecie jest tyle stresu i bólu, nie wolno nam produkować kolejnych… Może komuś z Was jest po drodze z nami. Zapraszamy! W Chełmsku Śląskim jest jeszcze tyle pięknych, niezagospodarowanych uliczek😊

Czekamy na Was i na Waszą pomoc.

Fundacja Fames Artis

Agata Patralska-Obarewicz

Proszę zobaczyć rekomendacje😊
https://youtu.be/j5U0LD https://youtu.be/j5U0LDu-bAQ https://youtu.be/4JK9NNaG9aI https://youtu.be/II4JDjGOILM https://youtu.be/-GvHIi9bcCM

P.S.

Oczywiście składamy projekty o dofinansowanie remontów, ale by nie stać w miejscu, kiedy brak odpowiedzi pozytywnych z miejsc obdzielających zabytki, podciągamy rękawy i szukamy pomocy sami!

***

Jeśli chcecie dokonać wpłaty:

Fundacja Fames Artis                      
PL 64114020040000310283375932
Tytuł wpłaty: renowacja domków tkaczy w chelmsku slaskim

Kontakt:

apoliterat@wp.pl 

Leave a comment