Teresa Rudolf
Na granicy
Wiosna tłumaczy;
“nie dam wam ciepła,
ani zachwytu kolorem,
wszystko we mnie splątane,
nie dam czystej zieleni
bo nie wiem gdzie jest,
w rdzawej jesieni,
czy w nijakiej zimie?”
Deszczem z brudu oczyszcza,
zimnem zbija gorączkę,
choć skutku wciąż nie zna,
co będzie, gdy ona wybuchnie?
Zdruzgotana niemocą,
lękiem, bólem, cierpieniem,
niecierpliwością świata,
gdy czeka znów na piękno.
Chowa się i wychodzi,
wychodzi i chowa,
niepewna, co ważne,
by sprostać… tej ziemi.
Gdybym…
Gdybym nawet
ptaka piórem
była,
nie udałoby się
odlecieć daleko
od trosk,
myśli,
decyzji,
błędnych,
głupich
zachowań,
…siebie.
Gdybym nawet
szybką rybą
była,
nie udałoby się
odpłynąć daleko,
od lęku
o innych,
twardego
milczenia,
też cichej,
pokornej
złości.
Gdybym nawet,
nawet gdybym,
gdybym…
cóż, nie jestem,
nie ucieknę
od lustra,
które odbija
wszystko,
co nie było,
i co nie jest,
nie będzie,
ani moim…
…ani niczyim,
marzeniem…
