Leben, Tod und Schlaf / życie, śmierć, sen

Ein paar Bilder und ein Lied, die ganz zufällig oder gar nicht zufällig an meinem Geburtstag (oder Tag danach) angekommen sind / Zdjęcia i piosenka, które, przypadkowo lub nie, dotarły do mnie w dniu urodzin (lub dzień później).

Foto: Dorota Cygan

Cmentarz Ruhleben (Spokojne życie): życie – uśmiech – radość
Dzień cmentarza, 15 września, od godz. 14 do 22

Foto: Facebook

Wanted dead & alive!

Fotos (3): Christine Ziegler

Song discovered by Lidia Głuchowska

Es singt / wykonanie: Paweł Matyja

Jarosław (Jarek) Kaczyński schlief…

Der Song ist schon zwei Jahre alt, ist aber jetzt wieder aktuell geworden. Es geht um den Diktator, der am 13. Dezember 1981, als in Polen das Kriegsrecht begann, als die anderen inhaftiert oder interniert wurden, einfach in eigenem Bett schlief, heut aber die Allüren des Heldens vorzeigt. Das Lied ist eine bewusste Anspielung an einen sehr berühmten Song aus der Zeit der VRP – Janek Wiśniewski padł / Jan (Janek) Wisniewski ist gefallen

4 thoughts on “Leben, Tod und Schlaf / życie, śmierć, sen

  1. przyznam się, bez bicia, że też spałem, ale mnie, wot żyzń prjakljata, obudzono;

    1. A ja przespałam otwarcie muru berlińskiego… Co tym dziwniejsze, że byłam akurat w redakcji radia berlińskiego, gdy przyszła tickerem wiadomość o tym, co powiedział Schabowsky… Ale nic mi to nie powiedziało, myślę, że w tym momencie to słynne zdanie nikomu nie powiedziało więcej niż zapytanie siebie lub innych, co się teraz może wydarzyć? Nagrałam, co miałam nagrać. Poszłam do domu. Byłam przeraźliwie śpiąca i wbrew swoim normalnym zwyczajom poszłam spać bardzo wcześnie. Z kurami. Jedno z przejść granicznych było niedaleko domu, w którym wtedy mieszkałam, i nawet słyszałam, że pod oknem idą jakieś głośno coś wykrzykujące gromady ludzi, ale nie byłam w stanie się na dobre obudzić i zobaczyć, co się stało…

      1. 12 grudnia wyruszylem do w-wy na kongres kultury polskiej (kilka dni urlopu po harowce na strajku studentow w poznaniu) , ale nie dojechalem;
        po malej odyseji dotarlem ostatecznie do domu w szczecinie, 15 poznym wieczorem ,aby sie zaraz zabrac do roboty i zaczalem od przerzucenia wegla do piwnicy;

  2. szarpie mnie niedzwiedz, nie, to tylko sen, mara!
    – bilety do kontroli! tempo! tempo!
    – co, jak??????
    – aaa…, to obywatel jeszcze nie wie, ze wojne mamy?
    dowod osobisty!

Leave a comment