Stuart 40

When my body won’t hold me anymore
And it finally lets me free
Will I be ready?
When my feet won’t walk another mile?
And my lips give their last kiss goodbye?
Will my hands be steady when I lay down my fears, my hopes, and my doubts?
The rings on my fingers, and the keys to my house
With no hard feelings?

Kiedy ciało przestanie mnie już trzymać
I w końcu będą wolny.
Czy będę przygotowany?

Na to, że nogi nie pokonają już ani mili?
A usta po raz ostatni pocałują kogoś na do widzenia?
Czy ręce nie będą drżały, kiedy odłożę już obawy, nadzieje i wątpliwości?
Zdejmę pierścionki z palców i odłożę klucze od domu
Czy zrobię to bez żadnych złych uczuć?

The Avett Brothers, No hard feelings

Joanna Trümner

Siostry

Siostra Briana – Jane z córką i Kate z partnerem i dwójką dzieci leciały z Abu Dhabi do Sydney tym samym samolotem. „Ta podróż to piekło”, przeklinała w duchu Kate, idąc z synem po raz trzeci w ciągu ostatniej godziny lotu do toalety. Postanowiła, że następnym razem przyleci do brata sama – bez dzieci i bez Waltera. Jego rozdrażnienie wielogodzinną podróżą rosło z godziny na godzinę. „Jeszcze chwila, a wybuchnie i będę musiała go uspakajać”, westchnęła Kate, siadając.

Kilka rzędów za nią siedziała siostra Briana – Jane. I ona myślała, że następnym razem wybierze się do Australii sama, bez naburmuszonej córki i jej złego humoru, który zaczął się już w Londynie. Wspólna podróż do Sydney była prezentem Jane na dwudzieste pierwsze urodziny Stelli. „Kiedyś człowiek w jej wieku stawał się pełnoletni i odpowiedzialny za swoje życie”, pomyślała. Wspominając minione burzliwe lata, Jane miała nadzieję, że dzięki wspólnej podróży uda jej się znowu nawiązać kontakt z córką. Stella, jeszcze niedawno grzeczna, otwarta do ludzi i roześmiana dziewczynka z długim końskim ogonem, zmieniła się ostatnio w zbuntowaną, znudzoną, wyzywająco umalowaną młodą kobietę. Kobietę, która weszła na ścieżkę wojenną z całym światem, przede wszystkim z matką. Jane bała się zostawić ją w Londynie, bała się, że pozbawiona kontroli córka znowu się upije i zaśnie na ławce w parku lub nie będzie jej kto miał odebrać z posterunku. Ostatnie lata obu kobiet były pełne napięć, Stella z trudem skończyła szkołę i od trzech lat zarabiała na utrzymanie dorywczymi pracami w knajpach. Często wracała do domu wczesnym rankiem i spotykała w drzwiach wychodzącą do pracy matkę. „Dobranoc”, pozdrawiała matkę prowokacyjnie. „Twoje życie jest puste, nie masz żadnych zainteresowań, żadnych planów, żyjesz z dnia na dzień, zmień coś, zanim będzie za późno”, powtarzała córce. Ona w wieku Stelli miała za sobą rok studiów na prawie, starała się o roczne stypendium w Stanach i wiedziała, kim chce zostać. „Wiem, że jesteś idealna i święta, a moim ojcem jest duch święty”, odgryzała się Stella, nawiązując do wielkiej tajemnicy, którą otoczony był jej ojciec. „Nawet nie wiesz, jakie to bliskie prawdy” – myślała Jane. „Dlaczego, do diabła, rany zadawane przez własne dziecko bolą tak mocno? Może dlatego, że to pozostaje bez konsekwencji, bo cokolwiek by powiedziała lub zrobiła, to i tak jej wybaczę?”

Tym ważniejsze było dla niej spotkanie z bratem, pierwsze po ponad trzydziestu latach od dnia, kiedy Brian stał się persona non grata w rodzinnym domu, dnia, kiedy Brian powiedział ojcu, że jest homoseksualistą. Ojciec zamknął mu na zawsze drzwi rodzinnego domu, mówiąc: „W naszej rodzinie zwyrodnialców nie ma. Od dzisiaj do nas nie należysz”. W ciągu najbliższych kilku tygodni z domu zniknęły wszystkie przedmioty, mające jakikolwiek związek z Brianem. „Jakby go w naszym życiu nigdy nie było”, myślała Jane, przyglądając się tym zmianom i obiecywała sobie, że nigdy nie straci kontaktu z bratem.

Teraz, w drodze do Australii, przypomniała sobie tę daną przed laty obietnicę – obietnicę, której nie dotrzymała. Czuła się podle, bała się, że Brian może ją zapytać, dlaczego milczała, dlaczego nigdy nie spróbowała nawiązać z nim kontaktu – żyli przecież w jednym mieście, a mogłoby się wydawać, że dzieliły ich tysiące kilometrów lub kontynent. „Najważniejsze jest chyba to, że po tych wszystkich latach go znalazłam i że się zobaczymy, wyrzuty sumienia niczego już nie zmienią” – pomyślała i zapadła w głęboki sen, z którego obudziła się dopiero podczas lądowania w Sydney.

Na lotnisku Stuart z zaskoczeniem rozpoznał Briana w tłumie czekających na samolot z Abu Dhabi. Od powrotu Briana z wycieczki po Australii Stuart widział go tylko dwa razy.
W kilka dni po powrocie Brian wpadł do niego z kopertą pełną zdjęć, żeby opowiedzieć o podróży. „To była jedna z moich najpiękniejszych przygód w życiu”, zakończył. Z Briana promieniowały spokój i pogoda. Stuart zastanawiał się, co mogło spowodować taką zmianę. „Może mi kiedyś sam opowie”, pomyślał, ciesząc się, że ma przed sobą człowieka, który pozbył się złych emocji i znalazł wewnętrzny spokój.

Brian postanowił, że zamieszka w Australii i wynajął dom na przedmieściu Sydney. Podczas kolejnej wizyty opowiedział Stuartowi, że poznał podczas podróży przyjaciela z Adelajdy i planują wspólną wyprawę do Azji. Po wyjściu przyjaciela Stuart długo rozmawiał z Sally o tych nowinach.

Podczas wspólnego czekania na przylot samolotu Brian opowiedział mu, że czeka na wizytę siostry, na pierwsze spotkanie po trzydziestu kilku latach i że bardzo chciałby na ostatnim etapie swojego życia odnaleźć rodzinę. „Trochę się obawiam”, zwierzał się Stuartowi. „Przecież ja nawet nie wiem, czy ją rozpoznam. Tak jak nie wiem, jakim jest człowiekiem i czy będziemy się rozumieli. Najważniejsze jest chyba, że mamy drugą szansę.”„Mówi o tym tak, jakby spotkanie siostry po ponad trzydziestu latach było najbardziej normalną i oczywistą rzeczą pod słońcem”, pomyślał Stuart.

Ich rozmowę przerwało wołanie Kate: „Tu jesteśmy!” Po chwili Stuart trzymał w ramionach siostrę, wkrótce potem dołączyły dzieci. Walter stał w odległości kilku kroków i przyglądał się rodzeństwu. Miał zagubioną minę, jakby zastanawiał się: „Po co ja tu jestem potrzebny?” Stuart podszedł do niego i podał mu rękę. W międzyczasie Kate rozpoznała w tłumie Briana. „W życiu się nie spodziewałam, że tu się spotkamy!”, powiedziała z radością i przedstawiła mu Waltera i dzieci – Laurę i Petera. Zajęty rozmową z Kate Brian nie od razu dostrzegł dwie kobiety, które weszły do hali w grupie ostatnich pasażerów. Szybko pożegnał się z rodziną Stuarta i ruszył w ich kierunku – nie miał wątpliwości, że jest to jego siostra z córką.

W godzinę później goście z Berlina siedzieli w domu i jedli przygotowaną przez Sally kolację. Sally i Kate od razu przypadły sobie do gustu. Po kolacji kobiety zaczęły wspólnie z dziećmi robić plany na pięć dni pobytu w Sydney. Mężczyźni przysłuchiwali się tej rozmowie w milczeniu, wreszcie Walter powiedział: „Fajny dom jak na kogoś, kto nie pracuje, ja się w Berlinie nigdy takiego nie dorobię”. „Od miesiąca pracuję, mam zastępstwo w szkole”, odpowiedział Stuart. „Dlaczego mu się tłumaczę, to przecież nie jego sprawa”, pomyślał ze złością. Wiedział, że nigdy nie będzie w stanie polubić tego sztywnego i pozbawionego humoru człowieka, z którym Kate budowała wspólne życie.

W dwa dni później Stuart z Sally i Kate z rodziną odwiedzili Briana w nowym domu. Brian przedstawił im siostrę i jej córkę. Ta niebrzydka, młoda dziewczyna wyglądała na bardzo znudzoną pobytem w Sydney. Widać było, że wizyta młodych ludzi jest dla niej zaskoczeniem. Siostra Briana – Jane wyglądała znacznie młodziej niż Stuart ją zapamiętał z lotniska. „Tak wygląda ktoś, komu spadł z serca wielki kamień”, pomyślał Stuart. W chwilę później zobaczył, że Sally rozmawia ze Stellą.

Po odejściu gości Brian odetchnął z ulgą – usłyszał, że Sally umówiła się na jutro ze Stellą. „Dobrze byłoby, gdyby spędziła chociaż kilka dni z ludźmi w jej wieku”, pomyślał, wiedząc, że i on sam chętnie odpocznie przez kilka godzin od obecności wiecznie naburmuszonej siostrzenicy.

Pięć dni wizyty Kate z rodziną minęło bardzo szybko, w ostatni wieczór ich pobytu w Sydney Stuart siedział z Walterem nad mapą ich podróży po Australii, zaplanowali wyprawę od Sydney przez Melbourne legendarną Great Ocean Road do Adelajdy. Po raz pierwszy od przylotu rodziny Kate Stuart nie odczuwał niechęci do Waltera. Z rozmowy widać było, jak bardzo Walter myśli o wygodzie dzieci i Kate. „Nie muszę go lubić”, pomyślał Stuart, „ważne, że kocha moją siostrę, i że ona jest z nim szczęśliwa”.

Jane opowiedziała Brianowi o przejściach z córką. Przyznała, że zrobiła wiele błędów wychowawczych. W ciążę zaszła na ostatnim roku studiów, tuż przed egzaminem końcowym. Rodzice byli przeciwni urodzeniu dziecka, tym bardziej, że Jane nigdy nie zdradziła, kto był jego ojcem. „To był koszmar, do dzisiaj nie wiem, jak udało mi się skończyć studia, urodzić Stellę i opiekować się nią przez kilka pierwszych miesięcy bez żadnej pomocy. Przez pierwszych kilka miesięcy mieszkałam u koleżanki, ta przyjaźń nie wytrzymała jednak nocnego płaczu dziecka. Musiałam szukać czegoś innego i wylądowałam w jednym z pierwszych domów dla samotnych matek w Londynie. Po roku zjawiła się matka. Zakochała się w Stelli od pierwszego wejrzenia i zaczęła namawiać mnie do powrotu do domu. Po wielu rozmowach z nią, a później z ojcem, zdecydowałam się wrócić do domu na kilka miesięcy, do czasu, aż znajdę pracę i mieszkanie. Z ‘kilku miesięcy’ zrobiło się pięć lat, w tym czasie zostałam zatrudniona w kancelarii adwokackiej, która zajmowała się głównie prawem socjalnym. Dostałam tam działkę ‘samotnych matek’ i ich roszczeń w stosunku do mężów. Nasłuchałam się przez te lata strasznych historii – o przemocy, o uzależnieniach, o nieszczęśliwych, źle wykształconych i kompletnie zależnych od innych kobietach. Codziennie wracałam do pracy w przekonaniu, że w porównaniu z tymi życiorysami spotkało mnie wielkie szczęście – miałam bogatych rodziców, którzy mi pomagali, zdrowe dziecko, którym ktoś się zajmował, kiedy byłam w pracy, dom i niezłe wykształcenie. To dziwne, że to, czego my nie mamy, zawsze odbieramy jako wielkie nieszczęście i wymierzoną przeciwko nam niesprawiedliwość losu, ale kiedy naprawdę rozejrzymy się dookoła, zobaczymy, że innym ludziom brakuje jeszcze więcej i że walczą jeszcze bardziej dla siebie i swoich dzieci”.

„To duch święty ci nie pomógł?”, zapytał Brian z uśmiechem.

Cdn.

Leave a comment