Metro, dentysta, serwetka

Ewa Maria Slaska

Ani z podziękowaniem za serwetkę

Musiałam wysiąść z autobusu przy stacji metra Oberkampf. Mieszkam w Niemczech, mój umysł przez dłuższą chwilę nie zarejestrował więc, że coś się tu nie zgadza. Oberkampf (czyli coś w rodzaju walki na górze) w każdym mieście niemieckim wpasuje się bez problemu jako nazwa ulicy czy stacji metra. Ale jestem w Paryżu. Mruczę pod nosem oberkampf, oberkampf i postanawiam przy okazji sprawdzić w internecie, skąd się wziął Oberkampf (oberkampf?) w Paryżu. I zapominam. Absorbuje mnie ruchome święto, wiosna, która w Paryżu jest już w lutym, kwiaty, wędrówka po cmentarzach…

W miesiąc później siedzę w poczekalni u dentysty w Szczecinie i czytam gazetkę. Gazetki u mojego dentysty są wszystkie mniej lub bardziej nowocześnie głupawe (jeśli rozumiesz, co mam na myśli, Prosiaczku?), ale podobnie jak nie jest wykluczone, że w sklepie z tandetą znajdziesz cacko, tak nie jest wykluczone, że głupawa gazetka… W gazetce króciutka notatka. Christophe-Phillippe Oberkampf – pochodzący z Niemiec żydowski fabrykant tkanin, który zasłynął jako wynalazca cienkich płócien i tkanin bawełnianych, zdobionych jednobarwnymi, czerwonymi lub niebieskimi, scenkami rodzajowymi z czasów napoleońskich, wciąż jednak jeszcze w stylu Marii Antoniny. Dziewczęta w krynolinach na huśtawce, elegenccy dandysi grający w serso, panie przytulające owieczki, tańce na trawie, fajerwerki, muzyka na wodzie, uczty, przyjęcia, zamiatanie salonu i gotowanie karczochów… Każdy temat i każda codzienna sytuacja mogły dać asumpt do stworzenia nowej scenki. Manufaktura Oberkampfa wypuściła w świat 150 a może 1500 wzorów takich tkanin (nie pamiętam) z obrazkami, które projektowali niekiedy słynni malarze jak Bouchet.

Postanawiam, że jak wrócę do domu, to uzupełnię wiedzę, poszeperam w internecie, ale zapominam. Mija kolejny miesiąc. Jest maj. Dostaję od mojej synowej Ani puszkę z obrazkiem kotów. W środku serwetka z niebieską scenką rodzajową. Zdobycze z niedzielnego spaceru na pchli targ. Patrzę i oczom nie wierzę. Toż to przecież Oberkampf. Nie oryginał, rzecz jasna, lecz naśladownictwo, ale bezwzględnie Oberkampf.

Nie mam wyjścia. Nie można zapomnieć o Oberkampfie, który pojawia się w tym roku dosłownie co miesiąc, najwyraźniej domagając się wpisu… zaglądam do Wikipedii – są artykuły tylko w czterech językach, po niemiecku,  angielsku, francusku i… polsku. We wszystkich jest to samo, Oberkampf (1738-1835), nowoczesny fabrykant tkanin drukowanych. Założył fabrykę w Jouy-en-Josas. W każdym wpisie są też dwa jego portrety, w żadnym nie ma reprodukcji jego tkanin. Podobnie jest zresztą, jeśli się wpisze w google’a hasło Oberkampf i poprosi o wyszukanie obrazów. Jak TU. Pojawi się metro, mapa, ulica, ale nie ma tkanin Oberkampfa. Jouy-en-JosasGłupia gazetka okazała się ciekawsza od zbiorów google’a, a są to wszak zasoby światowe,  i Wikipedii, tworzonej przez mądrali (jeśli rozumiesz, Prosiaczku, co mam na myśli?)

Dopiero we wpisie o Jouy-en-Josas pojawi się dodatkowa informacja o tkaninach Oberkampfa, ale nadal bez obrazków: Toile-de-Jouy (płócienko z Jouy) oznacza  tkaninę bawełnianą z nadrukami. Klikam na tego linka i dopiero tu znajduję to, co widziałam już przecież w gazetce, wiem więc czego szukam. Obok płócienko Oberkampfa. Poniżej moja serwetka od Ani, a pod spodem nadesłana dwa dni później fota “Oberkampfa” od Powsinogi.

serwetkapowsinogaoberkampf

2 thoughts on “Metro, dentysta, serwetka

Leave a comment